sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 35

~Listopad~
Siedzę z Ashtonem w parku. Mimo, że skończyliśmy już licem, nie straciliśmy kontaktu. Podczas mojej śpiączki parę razy mnie odwiedzał. Gdy wyszłam już ze szpitala nie skupiałam się na niczym innym jak na Harry'm i błaganiu, aby nie umierał. Udało się. Teraz nadrabiam czas z przyjacielem, który naprawdę mocno mnie wspiera. Pomaga przejść przez ten trudny okres.
Siedzimy pod drzewem jedząc wspólnie czekoladę.
- Niedługo będziesz mogła wpaść na pierwszy koncert - mówi dumnie.
Wspominałam już? Ashton zajął się muzyką. Wraz z Lukiem i dwójką kolegów stworzyli zespół. Powoli zaczynają coś tworzyć.
Idzie im na prawdę nieźle.
- Na to liczę.
- Wiesz co powinniście robić? Rozmawiać przez skype.
- Może, chyba.. nie chce być nachalna.
- Kto jak nie ty wszystko mu opowie? Myliłem się. On jest...no nie lubię go, ale wiem że łączy was naprawdę ogromne uczucie - kiwa głową. Wiem, że mówi to szczerze.
Uśmiecham się delikatnie i kładę głowę na jego ramieniu. Kończymy jeść naszą słodycz. Robi się coraz chłodniej.
Wstajemy i powoli bo tylko tak daje radę wracamy.
- No i co z tą nogą? - pyta.
- Nic. - ucinam.
- Antonietta - mrozi mnie wzrokiem. - Widać, że cię boli. Zrób coś z tym.
- Jest noga? Jest.
- Po co się upierasz skoro możesz sobie pomóc? Masz tyle kasy.
- Jest dobrze. Lepiej.
Wzdycha tylko. Przytula mnie, gdy stajemy pod bramą. Widzę nieznanego forda, z którego wysiada Harry i młoda dziewczyna podobna do niego. Po prostu jak dwie krople wody. Mężczyzna mruży oczy, wbijając tępy wzrok w blondyna. A to to mu akurat zostało. karo:)
Mimowolnie uśmiecham się widząc to. Żegnam się z przyjacielem i idę do nich.
- Cześć, jestem Gemma - brunetka uśmiecha się i wyciąga do mnie rękę przekładając kluczyki do drugiej.
- Antonietta - odwzajemniam gest.
- O właśnie. Dlatego przyjechaliśmy. Od kilku dni powtarza to imię.
- Wchodźcie - ogarnia mnie ciepło na te słowa. Podpierając się na barierce wchodzę po schodach.
Czuję, że zostaje podniesiona jedną ręką i postawiona dopiero za progiem.
Harry. Miejsce gdzie dotykał mojej skóry mnie pali.
- Jestem - mówię wiedząc że tata powinien być.
- Dobra! - odkrzykuje z góry. Pewnie szykuje pokoik.
Siedzi tam teraz nieustannie. Nawet do pracy idzie co drugi dzień. Zdecydowanie bardzo przejmuje się rolą ojca.
Zapraszam gości do salonu i idę przynieść ciastka i coś do picia.
Pomaga mi w tym Tessa. Jest zdziwiona wizytą Harry'ego.
- I co jej powiem? Pamiętam twoje imię, ale nie wiem kim jesteś. Dużo rzeczy mogę pamiętać Gem, a ją to nie musi interesować - słyszę.
- Brakuję mi go.. - mówię cicho do kobiety.
- Wiem - przytula mnie delikatnie. - Musicie porozmawiać.
Biorę talerz i wracam do salonu.
Patrzą na mnie oboje. Gemma mówi, że musi załatwić coś na mieście.
- Proszę - daje mu kubek.
- Dziękuję - patrzy na mnie uważnie.
Myślę, że stara sobie przypomnieć jakiś szczegół.
- Podobno tata mówił ci czym się teraz zajmujesz, no wiesz.. tak legalnie.
- Podobno siedziałem - mamrocze i wyciąga telefon.
Patrzy na mnie i pokazuje nasze zdjęcie.
- To z naszej pierwszej randki..
 - Wiedziałem, że jesteś ważna. - stwierdza dumny.
 Jego słowa rozpalają moje serce. Tak za nim tęsknie.
 Ale co mam zrobić? Nie mogę nalegać. Mogę pomagać.
 - Było fajnie, chociaż się nie spodziewałam.
 - Nie? - pyta.
 - Szczerze to nie..
 - Jak się poznaliśmy? - siada wygodniej biorąc herbatę.
 - Pracujesz, pracowałeś z tatą. .
 - To wiem - kiwa głową. - Co dalej?
 - Spodobałam ci się? Ciężko to wyjaśnić jeżeli nie jest się tobą.
 - Wiem - unosi kąciki ust w TYM uśmiechu. - piękna.
 Czuje jak się rumienie, więc spuszczam głowę.
 Charakter mu się nie zmienił. Jest zazdrosny, ma pewność siebie i u mnie uwodzić kobiety.
 Jest po prostu zagubiony.
 - Może powinieneś pojechać do swojego domku? Myślałeś nad tym?
 - Do czego? - śmieje się odgarniając mi włosy z policzków.
 - Do swojego domku. Nie kojarzysz? - patrzę w jego oczy.
 - Najwidoczniej kupiłem go, gdy już byliśmy razem. A jeśli go kupiłem dla dziewczyny to musiało mi zależeć.
 - Skoro tak mówisz..
 - Przepraszam. Czuję się z tym źle - przygryza wargę.
 - Niepotrzebnie, to nie twoja wina. - tłumaczę.
 - To jest moja wina. Nie chcę żeby tak było, ale będę próbował.
 - Cieszę się.
 Kiwa głową i ogląda następne zdjęcia w galerii. Ile on tego ma?!
 Widzę dużo siebie i naszej dwójki. I nawet w samych majtkach! - Dawaj to! - zabieram szybko urządzenie.
 - Zostaw. - śmieje się i odbiera telefon. - Masz piękne ciało.
 - Harry daj! Chyba cię pogięło! - próbuję mu zabrać telefon, ale moje ruchy są bardzo ograniczone.
 - Nie. Skoro je zrobiłem to znaczy, że łączyło nas tez łóżko. - szczypie mnie w udo.
 - O Boże... - chowam twarz w dłoniach.
 Czuję się lekko zażenowana, ale przecież Harry widział mnie nago. Niestety przyjeżdża jego siostra i mężczyzna musi iść. Całuje delikatnie moją dłoń.
 Humor mnie opuszcza, gdy drzwi za nimi zamykają się.  Ale był. I obiecał, że będziemy rozmawiać.
 Opieram się, zamykam oczy i delikatnie uśmiecham.
 Otacza mnie cisza i spokój. Do czasu gdy nie wpada Riley i przypomina o wizycie u okulisty.
 - Nie chce mi się.
 - Idziemy, bo nie widzisz. Chodź.
 Wstaje powolnie i jedziemy.
 Mam -2. Ani źle ani dobrze.
 Świetnie. Tylko szkieł do szczęścia mi brakowało.
 - Soczewki czy okulary? - pyta optyk.
 - Obawiam się że nie dam rady nosić kontaktów.
 - Dlaczego?
 - To takie.. - wzdrygam się.
 - Tego się nie czuje - śmieje się z mojej miny.
 - Najwyżej kiedyś..
 - Jak wolisz, ale szkła są wygodniejsze. Jednodniówki starczają na osiem godzin. To taka żelowa płytka. Jak galaretka. - pokazuje mi.
 - No dobrze. Spróbuje.
 - Proszę - szykuje dla mnie opakowanie.
 Dziękuje. Wszystko jeszcze raz mi wyjaśnia i jestem wolna.
 ~Ian~ 
- Kopie! Ian! - słyszę z dołu.
 Schodzę przestraszony na dół i szukam brunetki. Stoi w salonie głaszcząc brzuch. Uśmiecha się szeroko.  Opieram się o framugę i patrzę na nią. Jest przesłodka.
 Posyła mi uśmiech. Ona też to mocno przeżywa. Jestem ojcem, ale okres ciąży był 18 lat temu.
- Ależ on jest ruchliwy...
- Czuje że jesteś podekscytowana - śmieje się.
- Oj bardzo jestem - klaszcze w dłonie i podchodzi do mnie.
 Obejmuje ją w talii i całuje w czoło.
- Wybrałeś imię? - pyta poprawiając mi koszulę.
- Szczerze to... - drapie się po karku.
- Ian! Miałeś coś wymyślić - zakłada ręce na klatkę.
- Słońce ty moje najpiękniejsze.. - muskam jej usta z sekundowymi przerwami.
- Nie, to nie działa - śmieje się głośno i chwilę później bardzo długo mnie całuje.
- Przyszedł zazdrośnik. - pokazuje na psa pod naszymi nogami.
- Możemy iść na spacer. Bo zaraz wszystko zasika i...Nicolas?
 - Dokładnie takie chciałem - zaczynam się śmiać.
 Szturcha mnie i bierze smycz. Wychodzimy z domu na spacer.
~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Cześć, cześć :) Powiem, że ładnie dodaliście komentarze pod ostatnim rozdziałem. Oby tak dalej :) Pamiętajcie o YSL 

14 komentarzy:

  1. Idealny *
    @XxxxLTxxxX

    OdpowiedzUsuń
  2. Historia nabrała nowego innego smaku dzięki wypadkowi ^^
    Ale wierzę że razem uda im się przez to przejść i znów będą razem <3
    Ściskam
    You Belong With Me

    OdpowiedzUsuń
  3. To ff jest zajebiste!!Kocham tą historię!!Mam nadzieję, że Harry niedługo odzyska pamięć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie umiem opisać tego rozdziału po prostu powiem że zajefajny

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam... czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
  6. ❤❤❤
    Świetny rozdział
    @PrimEverdeen74

    OdpowiedzUsuń
  7. Więcej rozmów Harrego i Tonnie !
    Niech jadą do tego domku !
    Boski rozdział...cudo.
    Mam nadzieję, że szybko dodasz następny. :*

    OdpowiedzUsuń
  8. I co dalej??!?!?!?! Proszę następny rozdział, błagam szybciej @Olcik98

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny, chcę szybko więcej :):D<3

    OdpowiedzUsuń