sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 38

Wychodzę ze szpitala po kolejnych zajęciach rehabilitacji. Jest okropna pogoda. Po prostu urwanie chmury. Z auta jak na zawołanie wysiada Harry i Riley. Idą w moja stronę z parasolem. Mam nowy samochód. Prezent od Harryego. Ten sam mercedes który zniszczył się w wypadku.
 - Aż dwóch? - uśmiecham się do nich.
 - Dla lepszego towarzystwa - Riley odwzajemnia gest, a mój chłopak całuje mnie w policzek.
 - Cześć skarbie. Chodź, jedziemy zobaczyć twój dom.
 - Nie musimy. To nowe miejsce, nie pomoże Ci.
 - Nie chcę, żeby mi pomogło - śmieje się. - Proszę - podaje mi klucze i otwiera drzwi od auta.
 Całuje jego policzek i wsiadam
 Mam dzisiaj naprawdę dobry humor. Nawet Emilia nie przeszkadzała mi rano. Za niedługo poród.
 Chodzi wielka jak wieloryb. Tata jest na prawdę przejęty.
 Nie no...Fajnie, że będę mieć brata.
 Nie mam zamiaru się tam wtrącać. Wiem że już nie będę córeczką tatusia przez jej ciążę, ale to było do przewidzenia.
 Siedzę z Harrym z tyłu. Jego wujek prowadzi. Mężczyzna łapie moją rękę i całuje.
 Kładę głowę na jego ramieniu i patrzę przez przednią szybę.
 - W następnym roku idziesz na studia. Przeze mnie zawaliłaś złożenie papierów w odpowiednim czasie - mówi i słyszę w jego głosie smutek.
 - Złoże przy następnym naborze Harry.
 - To właśnie powiedziałem. Czyli za rok.
 - Właśnie się zgodziłam. - potwierdzam.
 - Dobrze, że to ustaliliśmy - uśmiecha się szeroko i daje mi krótkiego całusa. - Jak noga? - zmienia temat.
 - Dobrze. Myślę że jest już całkowicie sprawna.
 - Mam nadzieję, że już naprawdę wszystko będzie dobrze - wzdycha i wyjmuje dzwoniąc telefon z kieszeni. - Tak Louis? - marszczy brwi.
 - Co się stało?- pytam cicho.
 Patrzy na mnie, ale nie odpowiada. Dalej trzyma moją dłoń w swojej, słuchając co mówi jego przyjaciel. - To przekaż, że kurs jest do firmy Iana. Gdzie was zatrzymali? Podjedziemy.
 Czyli kłopoty. No tak, przecież tak dawno ich nie było..
 Mam nadzieję, że nie nielegalne. Błagam, oby nie. Harry rozłącza się i pochmurnieje.
- Riley, zatrzymasz się przy następnym skręcie? Zatrzymali transport za prędkość. Ale chcą przeszukać cały towar, a Louis nie ma na nie papierów. Tylko ja.
 - Jasne. - mężczyzna patrzy na mojego chłopaka w lusterku i wraca wzrokiem po chwili na jezdnie.
 - Nie zmieniamy planów. Pojedziemy do twojego domu. I nie przejmuj się. Nic się nie dzieje - całuje moją skroń.
 - Jest okay. - kiwam głową.
 Gdy tylko auto się zatrzymuje, Harry zabiera parę porozrzucanych na przednim siedzeniu teczek i wysiada.
 - Jak myślisz? - pytam Rileya.
 - Zaraz ich puszczą - stuka palcami o kierownicę. - Harry nie bawi się już w czarny handel.
 Nachylam się do przodu i pytam bardzo cicho w obawie że jednak ktoś usłyszy.
 - Myślisz że byłby dobrym ojcem?
 - No cóż...- zasępia się na chwilę. Przejeżdża palcem wskazującym po dolnej wardze. - Myślę, że tak. Harry okropnie się o ciebie troszczy. Na dziecko przelałby tej troski taką samą ilość. Tak. Byłby dobrym ojcem.
 - Dobrze że cię mam. - całuje jego policzek.
 Uśmiecha się do mnie, ale w jego oczach błyszczy iskra ciekawości.
 Wracam na miejsce i zamykam oczy. Ponoszą mnie myśli.
 Jakie są moje plany na przyszłość? Harry i studia. Chciałby rodzinę? Och, nie wiem tego. Najpierw powinien sobie wszystko przypomnieć.
 Wraca do mnie jakieś dwadzieścia minut później. Widać po nim że nieźle się musiał naprodukować co mnie rozśmiesza.
 - Co cię tak bawi? - burczy zaciskając usta jak pięciolatek.
 - Ty - trącam jego ramię.
 - Louis dostanie większy opierdol jak jutro wrócę do pracy. Zapnij pas - upomina mnie i całuje w policzek. Kolejny raz dzisiejszego dnia.
 - Jest jakiś taki bardziej delikatny, subtelny.
 To trochę do niego nie podobne. Ale to bardzo miła odmiana. Podoba mi się. W duchu unoszę kąciki ust w uśmiechu. Przez najbliższe dziesięć minut wyglądam za okno, próbując rozpoznać okolice. To jedno z bardzo bogatych osiedli w Londynie. Parkujemy w końcu przed jednym z budynków.
Wysiadam z auta gdy Riley przytrzymując parasol, otwiera mi drzwi. Znów się rozpadało. Już wiem gdzie jesteśmy. W Chelsea. Dokładnie Wycombe Square.
 - Masz dom na samej Moles Hill - Harry podbiega do mnie, aby nie zmoknąć.
 Riley zostawia nas i wraca do auta.
 Chwilę później odjeżdża. Czuję podekscytowanie. Mój własny dom. Jest piękny.
 Dom jest dziwną bryłą. Dach jest większy niż jego podstawa co daje świetny efekt. Mam wrażenie, że stojąc na brukowej kostce, mam przed sobą wysoki hol z lampkami w suficie. To jedynie miejsce przed drzwiami, które są szklane tak jak ściany. W niektórych miejscach są drewniane wstawki. Ogólnie budynek ma kształt litery L i za kreskę poziomą robi garaż przystawiony do ściany domu.
 - Wchodzimy? - pyta Harry, patrząc na mnie z uśmiechem.
 Zaskoczona tym wszystkim, kiwam jedynie głową. Trzymam w ręku klucze, którymi otwieram drzwi. Powoli przekraczam próg nowego miejsca. Rozglądam się podziwiając każdy szczegół idealnie, zaprojektowanego wnętrza. Widzę biały, ogromny dywan na którym stoją brązowe meble dopasowane do beżowych ścian. Tuż po mojej prawej stronie, znajdują się schody prowadzące na pierwsze piętro.
 Kręcę głową niedowierzająco. To wszystko moje. Takie piękne... Tata na pewno chciał, abym czuła się tu dobrze. Zadbał o to. Biorę głęboki oddech i ruszam w głąb domu. Wiem, że Harry idzie za mną. Jego obecność jest dla mnie bardzo ważna.
 Skręcam w prawo i przez szeroki łuk wchodzę do pomieszczenia, które okazuje się być stylową, ale nowoczesną kuchnią. Wysokie krzesła barowe, stoją przy pół wysepce. Zauważam świetnie wbudowaną zmywarkę oraz lodówkę. Wszystko wygląda jak jedna ścianka meblowa. Po lewej stronie jest przeszklona ściana z widokiem na piękny ogród rozciągający się bardzo daleko. Spostrzegam basen. Taki prawdziwy, murowany basen, który teraz jest zakryty. Jedno wielkie wow...Nie umiem opisać swojego zachwytu, bo jest naprawdę ogromny.
 Czuję silne ramiona wokół swojej talii. Ciepły oddech otula moją szyję.
 - To jak misiu? Może teraz twoja sypialnia - szepcze do mojego ucha. Czy on już tu był? Wszystko widział?
Dźgam go łokciem w brzuch ale i tak idę do wspomnianego pomieszczenia.
 Jest na piętrze, od razu przy schodach. Popycham drzwi i wchodzę do środka.
 Granat. To pierwsze co przychodzi mi na myśl. Króluje tu ten ciemny kolor a gdzieniegdzie dostrzegam beżowe wstawki.
 - Pasuje do ciebie - mówi Harry, przeczesując palcami włosy.
 - Podoba mi się. Bardzo.
 - Duży ten dom. Tylko się nie zgub.
 - Będę się bała.
 - Masz najlepsze zabezpieczenia.- uspokaja mnie.
 - A jak się zepsują? - wiem że trafiam w słaby punkt. Wierze że mu na mnie zależy i wiem jaki jest przewrażliwiony.
 - Nie mów tak - przyciąga mnie do siebie. - Nie pozwolę, żeby coś ci się stało.
 - Nic nie zrobisz jak cię tu nie będzie.
 - A ty chcesz, abym tu był? - pyta cicho.
 - Chcę żebyś zawsze był..
 Podnosi mój podbródek i uśmiecha się promiennie. Delikatnie muska moje usta, wciąż patrząc mi w oczy.
 Odwzajemniam gest zadowolona.
 - Pomysł zamieszkania razem bardzo mi się podoba. Będę miał cię na oku i pod kontrolą. A wiesz o tym, że jest to dla mnie ważne. Chodź, idziemy oglądać dalej ten twój dom - splata nasze palce i opuszczamy szykowną sypialnię.
 ~*~
 Kończę pakowanie rzeczy w pokoju. Wszystko jest już w pudłach. To znaczy nie. Wiele rzeczy tu zostawiłam, tak na wszelki wypadek. Ale zupełnie jestem gotowa do przeprowadzki.
Siadam na łóżku jeszcze raz rozglądając się po swojej sypialni. Właśnie rozpoczynam dorosłe życie. Sama. Z Harrym, ale samodzielnie. Ta myśl bardzo mi się podoba.
Poprawiam związane w kucyk włosy i uśmiecham się sama do siebie. Byłam dzisiaj na fitnessie. Już po raz kolejny. Zaczęłam ćwiczyć, bo chcę się ruszać. Figurę mam, ale wysportowanie również się przyda. Myślę, że jest coraz lepiej prócz tego, że Harry nie odzywa się do mnie od tygodnia. Nie dzwoni, ani mnie nie odwiedza. Zapewne ma bardzo dużo pracy, ale to jest dziwne. Bardzo dziwne. Martwię się. Jak mam tego nie robić? Przecież go kocham i wszystko co go dotyczy, mnie obchodzi.
Ostatnim razem taka sytuacja nie skończyła się dobrze. Ale teraz Harry nie ma już problemu z prawem.
 Jednak mam nadzieję, że szybko się dowiem co się stało. Na pewno nie jest na mnie zły. Nie ma o co. Wysyłam kolejnego smsa, ale nie odpowiada. Wzdycham cicho.
~Ian~
 Palce mojej małżonki wbijają się w moje ramię, gdy stoimy dosłownie na skrzyżowaniu.
 - Już kochanie, zaraz będziemy.. - staram się zachować spokój.
 - Nienawidzę cię - mówi przez zęby.
 - Cicho mała... Proszę, jeszcze chwila.
- Ale ja nie wytrzymam - jęczy głośno. W szpitalu nie idę na porodówkę. Nie dałbym rady. Za to Harryemu każe przywieźć moja córkę.
 Przyjeżdżają godzinę później.
 - Już? - pyta brunet. Trzyma za rękę Antoniette.
 - Jest w środku. - pokazuje na drzwi.
 - Czyli rodzi. Czemu cię tam nie ma tchórzu ? - kpi ze mnie, chociaż nie wygląda.
 Mrożę go wzrokiem. Po chwili słyszę płacz. Ulga.
 - No idź. Syna masz! - popycha mnie do drzwi.
 Wchodzę na salę i widzę zmęczoną ale szczęśliwą dziewczynę. Dostaje syna na ręce.
~Antonietta ~
 Stoję w sali Emilii i patrzę na brata w inkubatorze. Dziewczyna śpi, a ojciec robi kolejne zdjęcie. Naprawdę jest ładnym chłopcem. Nie mogę go nienawidzić. Jesteśmy rodzeństwem. Harry obejmuje mnie w talii, ale nic nie mówi. W ogóle wygląda jak pół przytomny.
- Wszystko okay? - szepcze.
 - Co? - patrzy na mnie z góry. - Tak. Musimy porozmawiać.
 - Dobrze - mówię nie dając po sobie poznać jak bardzo zaniepokoiły mnie te słowa.
 Jeśli on chce mnie zostawić to ja tego nie przeżyję. Dlaczego mam najgorsze obawy?
 Brunetkę budzą do karmienia więc wychodzimy.
 Harry idzie ze mną i trzyma mają rękę. Raczej nie pozwala się odsunąć nawet na chwilę. Zżera mnie ciekawość. Co się stało? Czego nie wiem. Wsiadamy do samochodu. Harry zajmuje miejsce kierowcy.
 Całą drogę siedzę jak na szpilkach. Nie może mnie zostawić. Nie teraz. Nie dam rady bez niego.
 - Nie denerwuj się tak - wzdycha i parkuje przed kasynem. - Tam nikogo nie ma. Chodź.
 Bez słowa robię co mówi. Znajdujemy się wewnątrz lokalu.
 Prowadzi mnie do gabinetu. Siada za biurkiem, a ja naprzeciw. - Pamiętam.
 - Co takiego?
 - Pamiętam - splata palce. - Potrzebowałem czasu. To było dziwne. Wszystkie te wspomnienia i...Nienawidzę jak kłamiesz, więc z łaski swojej nie próbuj tego więcej.
 - Co? O czy... Och. Najważniejsze że pamiętasz - uśmiecham się.
 - Ale nic się nie zmieniło - patrzy na mnie. - Wciąż Kocham cię tak samo.
 - Wiem, ale cieszę się że pamiętasz wszystko.
 - Też mnie to cieszy. Chodź tutaj - wskazuje na kolana.
 - Tu mi wygodnie.
 - I znów się kłócisz? Chodź, mam dla ciebie prezent.
 - Nie chce się kłócić.. Możesz dać mi go gdy jestem tutaj. - poprawiam się.
 - Nie. Chodź tu i nie gadaj tyle. Boże, co za uparta kobieta - wywraca oczami, wyjmując coś z szuflady, lecz nie wiem co.
 -Nie chce siadać na twoich kolanach. Po prostu.
 - O co ci znowu chodzi? Zresztą nie ważne.
 Wypuszczam powoli oddech i okrążam biurko siadając na tych jego kolanach.
 Nie chce żeby był zły.
 - Proszę - podaje mi małe granatowe pudełeczko. W środku widzę zawieszkę do łańcuszka. To literka M.
 - Dlaczego M? - patrzę na chłopaka.
 - Dowiesz się za jakiś czas - odpowiada zwięźle i wręcza mi złotą kopertę. Powoli ją otwieram i zauważam dwa bilety do Florencji.
 - Są nasze?
 - No wiesz jeśli chcesz lecieć z kimś innym i nie jest to mężczyzna, to możesz - mówi obejmując mnie ręką.
 - Chyba żartujesz - łapie jego rękę i biorę w dłonie. - Super.
 Opiera brodę na moim ramieniu. Czemu mam wrażenie, że czegoś się obawia?
 Odkładam jego dłoń na moje udo.
- No powiedz.
 - Co kochanie?
 - Dlaczego M?
 - Bo to część układanki. Musisz być cierpliwa.
 - Jakiej układanki?
 - Ważnej. Wiesz, że nie chcę cię stracić? Że chcę być z tobą na zawsze?
 - Mam nadzieję.
 - Kocham cię.
 - Ja ciebie też. - wstaje.
 - Wracamy. Musisz się spakować. Lot jest wieczorem.
 - Szybko. No dobrze. - wracamy do naszego nowego domu.
Bardzo mi się tu podoba. Oraz to, że nie jestem sama.
Wchodzę do pokoju i pakuję te rzeczy, które już tu są. Parę sukienek, buty, kostium kąpielowy.
~~~~~~~*~~~~~~~~~~~
Prosimy, zostawcie komentarze :) Niech każdy coś napiszę. Zostały jeszcze 2 rozdziały i epilog. Natomiast własnie przerabiamy 30 rozdział książki i zostało jeszcze 9. Oraz nowy epilog do napisania.
Przypominam o http://lmlyd-fanfiction.blogspot.com/

25 komentarzy:

  1. Długi rozdział <3
    Zżera mnie ciekawość co to za układanka...
    No ale cierpliwość trzeba na czymś wyćwiczyć ;)
    Ściskam
    You Belong With Me

    OdpowiedzUsuń
  2. jeju, czemu tak szybko koniec??? ale rozdział był cudowny!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. nie kończ tego błagam :( albo napisz kolejną cześć :D boski rozdział jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowny ♥ Nie chce końca ;c

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja to kocham !!❤❤
    Szkoda, że już prawie koniec :( No, ale wszystko ma początek i koniec ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Układanka...i ta ciekawiść :D
    "2 rozdziały i epilog",ale to szybko zleciało :'(

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham!!! Świetny <3 Czekam na next ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział ! Zaczęłam czytać to opowiadanie przedwczoraj, ale już jestem na bieżąco :) Tylko szkoda, że tak późno - "2 rozdziały i epilog" :c
    Jestem ciekawa co to za układanka... Mam pewne podejrzenie, może to być "Marry me" ;3 Byłoby cudownie *_*
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, @zosia_official :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział cudowny; szkoda że nie długo koniec :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Boski ❤ zapraszam do mnie http://smak-twych-ust.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdzial super!!! Ale dalej nie lubie tej Emili....

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział. I chyba wiem co to za układanka ^^
    Ciekawe czy mam racje :)
    Czekam na więcej z niecierpliwością.
    Pozdrawiam
    ~Bianka

    OdpowiedzUsuń
  13. Haha patrze, że nie jestem jedyna która się domyśla że to "merry me"
    Oh nie mogę się doczekać kolejnego!
    Szkoda, że to tylko 2 rozdziały i epilog :(
    No coż, do następnego
    Buziaki :*
    A.

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetnie! Szybko next! <3
    Zapraszamy ---> https://www.facebook.com/pages/Polecane-Blogi/410903755745586

    OdpowiedzUsuń
  15. "Po pół godzinie w ubikacji chowam test do szafki i wychodzę." tylko mnie to zastanawia?

    OdpowiedzUsuń
  16. jak zawsze świetne :* <3
    Zapraszam na mojego bloga:
    http://www.love-is-blind-as-rose-colored-glasses.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń