What is to win?
Temperature is running high
Let me know
I got a tiger’s eye
– Na jutro opisać wojnę
z dzisiejszej lekcji - mówi Zrzęda, kiedy dzwoni dzwonek na przerwę.
Tak bardzo nie lubię tej
nauczycielki. Powinna odejść na emeryturę. Znęca się nad biednymi licealistami,
którzy niczym jej nie zawinili. Ja na pewno nie, a muszę pokutować. Czy ona nie
rozumie, że z innych przedmiotów również są lekcje? Jasne... Z biologii wykład
na temat bezkręgowców. Chemia... Doświadczenie, które zniszczył mi ojciec, a
przecież nie zrobię go w jeden dzień, bo pleśni tak szybko nie wyhoduję. Matma.
To tradycja - trzy kartki z podręcznika. Historia. Zrzęda nie mogła sobie
odpuścić. Ciekawe co będziemy mieli z fizyki. Zapewne kilka
stron z zadaniami. Jak twierdzi nauczyciel: „Lepiej przygotujecie się do
egzaminu dojrzałości.”
Dzień
zapowiada się ciekawie. Będę siedzieć nad książkami pół nocy
i odrabiać prace domowe. Jakbym
nie miała lepszych zajęć. Nie, chwila, nie mam lepszych zajęć oprócz chodzenia
po sklepach i wydawania grubych milionów mojego tatusia. Dobrze zarabia, więc
jest jakaś korzyść. Owszem mamy największy dom w okolicy i dysponujemy kilkoma
autami w garażu, ale jakoś mi to nie jest do szczęścia potrzebne. Wolałabym
mieć na odwrót. Przez to właśnie zwracam na siebie uwagę w szkole, a nie chcę
tego robić. Nie lubię być w centrum uwagi i zdobywać
fałszywych przyjaciół, bo prawdziwych jeszcze nie spotkałam.
Wychodzę
z klasy i idę korytarzem. Nikt nie mówi mi: „Cześć!” i ja też tego nie robię.
Nie mam komu. Każdy chłopak się za mną ogląda, a dziewczyny szepczą między
sobą. Nie cierpię tego! Naprawdę nie znoszę być obiektem zainteresowań. Dziwnie
się wtedy czuję, ale niestety tak jest
ciągle. Spuszczam głowę i przyśpieszam kroku, poprawiając ręką kaszmirowy
sweterek na granatowym mundurku.
Szybko
wbiegam po schodach, potykając się o nie. Łapię równowagę i głęboko oddycham.
Chodzenie jest naprawdę wyzwaniem. Ale dziękuję, że Bóg podjął to ryzyko.
Jednakże wypadki zdarzają się każdemu, prawda? Idę dalej, myśląc właściwie
tylko o sobie.
Nie jestem ani ładna, ani brzydka. Raczej nijaka. Dbam o zdrowie i jestem
szczupła, ale nie za wysoka. Około metr siedemdziesiąt. To chyba jeszcze nie
tak źle.
Maluję
się bardzo delikatnie tylko po to, aby zakryć niedoskonałości. Trzeba przyznać,
że każda nastolatka jakieś ma. Dlaczego to takie tabu? Zachowanie? Uważam, że nie jest naganne, pomijając to, że
odzywam się kiedy to najmniej potrzebne, a milczę, kiedy nie wypada. Niestety
kocham życie, ale ono mnie nienawidzi. Szczera prawda. Nie lubię kłamać. Staram
się tego nie robić. Może czasem ukrywam przed ojcem oceny, ale nie są tak
dramatyczne. Cóż mogę jeszcze dodać? Na pewno jestem osobą nieśmiałą i
zamkniętą w sobie.
Staję
przed klasą, gdzie będziemy mieć fizykę. Od razu wszyscy zwracają na mnie
uwagę. Zatrzymuję się w pół kroku i patrzę na całe towarzystwo. Dyskretnie się
stamtąd wycofuję. Wspominałam, że kompletnie nie znam się na przedmiotach
ścisłych? Mogę się założyć, że będę pytana. Tak jak z poprzednich czterech
przedmiotów. Nauczyciele mnie chyba nie lubią i vice versa, ale ja jeszcze
bardziej nie lubię słabych ocen. Zresztą nie dziwię się im. Też bym nie znosiła
takiej dziewczyny jak ja. Nie chcę być taka, ale po prostu nie umiem inaczej.
Boję się prawie wszystkiego, ale nie daję tego po sobie poznać. Staram się
twardo stąpać po ziemi, co nie sprawdza się w wypadku schodów. Najczęściej
kończy się to urazem stawu skokowego. Tak, jestem największą niezdarą i nic na
to nie poradzę.
Moje życie nie jest
jakoś szczególnie ciekawe. Gdyby ktoś kazał mi napisać autobiografię, nie
dałabym rady. A może dałabym? Ale zapewne książka byłaby nudna
i niewarta czytania. Jestem tak bogata,
że mogę mieć swój własny kraj. Są to pieniądze mojego ojca, ale jako jedyna w
rodzinie, mam do nich prawo. Ponieważ nasza rodzina to tylko ja i on. To powód
przez który nikt mnie nie lubi, ale każdy chłopak w tej szkole chciałby mnie
przelecieć. Paradoks? Być może. Wiem, że dziewczyny uwielbiają imponować moim
kolegom, ale słabo im to wychodzi. Natomiast ja nie robiąc tego wcale, jestem
ich celem, tylko z jednego powodu…
Nie mam matki. Nigdy
nie miałam, ale zawsze o niej pamiętam. Jest gdzieś obok i czuwa, trzymając rękę na pulsie.
Może dlatego jeszcze nie wpadłam pod auto przez swoją niezdarność?
Normalne życie
nastolatki. Czego chcieć więcej? Nie uważam siebie za atrakcyjną. Wręcz
przeciwnie. Myślę po prostu, że chłopcy chcą, abym ich sponsorowała. Tak między
nami, miałam jednego chłopaka i już to wypróbowałam. To nie był poważny
związek. Chwilowa fascynacja, trzymanie się za rękę i spacery po szkole.
Siedząc na lekcji, wpatruję się w
swoje jasno niebieskie paznokcie, które wczoraj pomalowałam. Bardzo mi się
podoba ten kolor. Poruszam dłonią tak, aby światło padające z lampy odbijało się, nadając im blasku.
Och, mam całą kolekcję lakierów! Uwielbiam je.
Nauczycielka
ma chyba dzisiaj zły humor, bo nawet nie pyta. Nie jest tak stara, jak pani od
historii. To kobieta po trzydziestce. Energiczna oraz przebojowa. Często na jej
głowie panuje totalny nieład, co dodaje jej pewnego uroku. Zdecydowanie jest
osobą zakręconą, ciągle o czymś zapominającą. Na nasze nieszczęście, nigdy o
kartkówkach. Nie jest wredna, jednak lubi zbierać oceny. Najczęściej wpisuje
jedynki. Bardzo dobrze, że dzisiaj sobie odpuściła. Pewnie nic bym nie
wydukała.
Pod
koniec tego roku mam egzamin A-level. Długo się do tego przygotowywaliśmy. Mam
nadzieję, że efekty będą widoczne i osiągnę dobre wyniki. Nie rozumiem fizyki. Z matematyką jest nieco
lepiej, jednak dalej sprawia mi trudności.
Przenoszę
wzrok na zniszczone, zielone ściany sali. Tynk zaczyna odchodzić. Szkoła jest
prywatna, a jednak nikt o remont nie chce zadbać. Poprosiłabym ojca, aby
sfinansował to przedsięwzięcie, ale nie chcę wyjść na...snobkę. Mam pieniądze,
więc mogę rządzić. Nie chcę tego.
Lepiej
będę siedzieć cicho, jak Pan Bóg przykazał. Zero wychodzenia z szeregu. Tak
jest i tak będzie. Słyszę, jak deszcz zaczyna stukać o szyby i parapety.
Londyn...Uwielbiam tutejszą pogodę. Rzecz jasna jest to ironia. Pogoda zawsze
wie, jak się czuję. Jak jest źle, to i ona taka jest. Czyli prawie cały
czas.
Dzwoni
upragniony dzwonek. Informuje o końcu lekcji. Nareszcie mogę wracać do domu.
Wychodzę ze szkoły i dostrzegam czarny samochód. Ma przyciemniane szyby oraz
włączone światła. Zawsze jak wychodzę z tego przeklętego budynku, którym jest
szkoła, to stoi, a jak odjeżdżam z moim opiekunem, to też znika. Wiem, że to
dziwne, ale nie powinnam myśleć, że jest związany ze mną. Po co ktoś miałby
mnie obserwować? To niemożliwe! Na pewno nie… Szybkim krokiem idę do mercedesa,
gdzie czeka Riley. Mój szofer, ale i przyjaciel.
Co chwila się oglądam. Czuję się obserwowana i mam jakieś złe przeczucia.
Podchodzę do samochodu.
–
Witaj, panienko – mówi jak zawsze. Czy on nie może przyswoić jednej prostej
rzeczy?
–
Cześć Riley – odpowiadam.
Uśmiecha
się do mnie. Otwiera przede mną drzwiczki. Kiwam głową, a później zajmuję
miejsce na tylnej kanapie luksusowego auta. Po chwili także i Riley wsiada do
środka.
–
Jak minął dzień, panienko? – Błagam, niech on przestanie, bo wyjdę z siebie i
stanę obok.
–
Jestem Antonietta. Tony. Jakkolwiek. Proszę cię, mów mi po imieniu – jęczę.
Nie lubię, gdy traktuje mnie niczym
arystokratkę. Nie jestem nią i nie będę. Mam osiemnaście lat. Chcę być
traktowana jak zwykła nastolatka. Nie wypada, aby czterdziestoletni mężczyzna
zwracał się do mnie jak do dojrzałej kobiety.
–
Dobrze...Tony – mówi z uśmiechem.
Odwzajemniam to. Cieszę się, że go
przekonałam. Może w końcu zapamięta. Skoro ja mówię do niego po imieniu, to w
drugą stronę też to powinno działać. Mężczyzna skupia się na drodze. Nie
mieszkam daleko. Jednak spacer byłby ryzykowny. Pogoda jest okropna. Przemierzamy
deszczowy Londyn, a uliczki za nami znikają.
–
Jak było, Tony? Nie uzyskałem odpowiedzi - pyta ponownie, zwracając moją uwagę
na siebie. Mrugam oczami, analizując jego słowa. Ach, chodzi mu o szkołę.
–
Nudno - odpowiadam, wbijając wzrok w szybę.
Po niej, jak łzy po policzkach, spływają
krople. Wzdycham cicho i odwracam głowę. Riley milknie. Wie, kiedy nie chcę
rozmawiać. A dziś właśnie jest taki dzień. Zna mnie od dziecka. Od kiedy
pamiętam jest obok. Przypuszczam, że uczył mnie chodzić, a później mówić. Lub
też na odwrót. To mój przyjaciel, który czasami pełni rolę ojca. Ten prawdziwy
jest bardzo zajęty pracą. Rozumiem. W sumie nie mogę narzekać.
Dojeżdżamy pod wielką willę. Tak, to
właśnie mój dom. Ogromny oraz piękny. Ściany z czerwonej kostki, tynku
pomalowanego na biało i chyba dwie ściany całe ze szkła. Po prostu idealny.
Brązowy dach ułożony w szpiczasty spadzisty kształt. Świetnie urządzony w
środku, w guście taty. Czyli minimalizm. Ma gust i co najważniejsze mnie też
się tu podoba. To znaczy, ludzie dla niego pracujący mają gust. Wykonali
porządne projekty.
Riley
otwiera mi drzwi. Och, ten facet powinien wziąć urlop. Pracuje non stop, bez
przerwy. Czy to poniedziałek, czy niedziela. Święto, czy jakiś inny dzień,
który powinien być wolny od pracy. Zawsze tu jest.
Uśmiecham
się szeroko do niego i poprawiam plecak na ramieniu. Jestem mu naprawdę
wdzięczna. Wspiera mnie w trudnych sytuacjach. Jest oparciem. Mogę iść do niego
z każdym problemem. Poradzi i pocieszy. Jest naprawdę jak prawdziwy przyjaciel.
Widzi pierwszą łzę, łapie drugą i zatrzymuje trzecią.
Idę
do wielkich ciemnobrązowych drzwi, po chodniku zrobionym z szarej kostki
brukowej. Prawdę mówiąc, willa podoba mi się, chociaż nie jest w moim stylu… Na
szczęście wyprosiłam ojca, by choć mój pokój zostawił w świętym spokoju.
Wszystko nowoczesne z najwyższej półki w kraju.
Otwieram
wielkie drzwi i rozbieram się w przedpokoju. Wszystkie ściany pomalowano na
biało, a meble są koloru ciepłego brązu. Chociaż i tak gdy znajdujesz się w
tym „domu”, czujesz się obco. Wchodzę po schodach do salonu. Widzisz jedną
wielką ścianę czarnego ekranu. Gdy siedząc na białej kanapie, oglądam maraton,
to żeby uchwycić zawodnika, moja głowa lata jak na przejściu dla pieszych.
Kuchnia,
tak samo duża. Przesiaduję tam długo. Moje ulubione zajęcie to gotowanie.
Chociaż przyznam, że nie umiem i od tego jest nasza gosposia. Nie raz starała
się mnie czegoś nauczyć, jednak plan się nie udał…Ale gotować bardzo lubię.
Niestety gorzej ze sprzątaniem, ale nie, nie jestem leniwa. Wracając do kuchni:
jest przestrzenna, urządzona w ciepłych
kolorach… no nie koniecznie… Jest kremowo…ten kolor to chyba ecru…No, w każdym razie nie ma
czerni i to jest najważniejsze.
Jadalnia... najprościej mówiąc nie ma ścian. Znaczy ma, ale są ze szkła więc
tak wygląda… Jest nad ogromnym tarasem. Nie ma w niej nic innego, jak wielki
prostokątny stół z masą drewnianych krzeseł. Nie wiem, po co nam tyle. Kiedy
jemy obiad to siedzę na jednym końcu stołu, a tata naprzeciwko mnie, sześć
metrów dalej.
Szesnaście
tysięcy dziewięćset pięćdziesiąt cztery gościnne pokoje, w których gromadzi się
więcej kurzu niż dwutlenku węgla przy oddychaniu. Jakbym miała cierpliwość, to mogłabym
spać każdego dnia roku w kolejnym z nich i nie wyrobiłabym się. Mój tato
preferuje dużo miejsca. Nie lubi małych budynków. Przestronność daje mu uczucie
szczęścia. Poczucie, że jest wolny, że może poruszać się swobodnie. Coś w tym
jest.
Na
samym końcu korytarza na drugim piętrze, jest moja oaza spokoju. Niewielki
pokoik w porównaniu z całym tym domem. Ściany pomalowane na ciepły beż. Białe
meble. Podłoga w ciemnobrązowych panelach. Uwielbiam taki klimat. Nie lubię
sztywności. Kładę plecak na podłodze i uwalam się na ogromnym, zbyt miękkim jak
dla mnie, łóżku.
Słyszę
ciche pukanie do drzwi.
–
Proszę… – mówię spokojnie.
–
Panien… Tony, jest już obiad. – Za głosem właściciela podąża dobrze zbudowana
sylwetka, czyli Riley.
–
Już idę – oznajmiam i znikam w łazience.
Następny
dowód na to, że mój tatuś mieszał się w projektowanie tego pomieszczenia.
Płytki są czarne. Mozaika na ścianie przedstawia nimfę wodną, która stoi do
pasa w jeziorze. Nie ma pojęcia, że podgląda ja małe stadko tumnusów. Jak to
widzę zawsze uśmiech pojawia mi się na ustach. Przypominają mi te stworki z
dziecięcej książki „Opowieści z Narnii”. Pod drugą ścianą stoi… leży… znajduje
się, to chyba będzie najlepsze określenie, ogromna wanna. Nad nią zostało
przyklejone naprawdę wielkich rozmiarów lustro. Prysznic jest na drugim końcu
łazienki. Umywalka w kształcie półmiska położonego na niewielkiej, dla odmiany,
szafce. Coś z klimatów japońskich lub chińskich, ale bardzo mi się podoba. W zasadzie w domu jest około
sześciu łazienek. Ta jest moja. Tylko moja.
Myję
ręce i przeglądam się w lustrze. Poprawiam swoje potargane włosy, które
powychodziły ze starannie splecionego rano warkocza. Wyglądam, jakbym co
najmniej godzinę skakała przez skakankę i dlatego przypominam czarownicę.
Nie
udaję mi się nic z nimi zrobić, więc rezygnuję z poprawy i rozpuszczam je. W szybkim tempie związuję włosy i
opuszczam łazienkę. Od razu schodzę do jadalni.
Brunet
podaje mi obiad i staje obok. Zawsze tak robi, a ja zawsze chcę, żeby usiadł.
Jest nieugięty. Przestałam się już z nim kłócić, bo nie miałoby to żadnego
sensu.
Pochylam
się nad talerzem i zaczynam jeść. Muszę przyznać, że nasza gosposia gotuje
najlepiej na świecie. Pieczony kurczak oraz sałatka to moje ulubione danie,
które specjalnie przygotowuje często. Ani ja, ani mój tata nie jesteśmy
wymagającymi ludźmi. Tessa wie jak nas zadowolić. Kuchnia to jej prawdziwe
królestwo, które czasem mi wypożycza. Jest dla mnie jak matka, jak babcia. Sama
nie ma rodziny. Jest już po czterdziestce. Ale świetnie się trzyma. Tata płaci
jej bardzo dobrą pensję. Kobieta ma z czego o siebie dbać. To nie jest taka
typowa, gruba gosposia z miotełką. To szczupła, energiczna kobieta z brązowymi
włosami, zawsze związanymi w kok. Maluje się bardzo delikatnie, ale jestem
pewna, że Riley nie raz wzdycha na jej widok.
–
Ostatnio mniej jesz – odzywa się Riley.
–
Jem tyle, ile mogę – odpowiadam.
–
Nie wtrącam się w to, ale... – odsuwa gwałtownie krzesło i siada obok mnie -
odpowiadam za twoje zdrowie, martwię się.
–
Ty usiadłeś! – krzyczę, udając zszokowaną. – Muszę to zapisać!
–
Mówię poważnie – nie daje się wkręcić w moją grę. – Co się dzieje? Powiesz mi?
– Nic
– wzruszam ramionami i przejeżdżam palcami po mahoniowym stole.
–
Niech tak będzie – mówi i wstaje. – Twój ojciec przyjedzie o osiemnastej. Mam
ci przekazać, że masz być gotowa na galę. Sukienkę przyniosę za godzinę.
–
Mam sukienki w garderobie. Nie trzeba - kończę jedzenie sałatki i podnoszę się.
Maszeruję do swojego pokoju.
~~~~~*~~~~~~
Hej, witam :)
Trochę dzisiaj promowałam bloga na TT i mam nadzieję, że ktoś tu wszedł. To jest rozdział - opisówka, ale
w następnym już pojawi się sam Harry :) Proszę komentujcie i polecajcie bloga.
Kocham was słoneczka xx
Myślę, że to Harry obserwuję Tony. Rozdział jest dobrze napisany i nie zauważyłam błędów i to właśnie lubię :D Czekam na Hazze i kolejny rozdział :) @perkeleluu
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział, ja myślę, że to nie Harry ją obserwuje tylko jakiś chłopak, który chciałby, żeby była jego sponsorką, ale wszystko zobaczymy. Fajna ta dziewczyna, mimo, że nie jest rozmówna to straaasznie duzo mysli, to mi sie podoba i nie zebym sie czepiala czy cos, ale jakbys mogla zmienic czcionke rozdzialu na ta co piszesz notki, to o wiele, wiele lepiej by sie czytalo, przynajmniej mi :) Ale to tylko ja i moje uwagi ;) Czekam na next :D
OdpowiedzUsuń@HoranHug2001
świetne<3
OdpowiedzUsuńAwww czekam nn
OdpowiedzUsuń@happily_20
super;)
OdpowiedzUsuńfajnie się zapowiada :) czekam na next :*
OdpowiedzUsuńZapowiada się super :)))
OdpowiedzUsuńŚwietny ;) Czekam na następną część ;))
OdpowiedzUsuń@Martyna_Styles_
Uwielbiam:) juz się zastanawia jak po toczy się ta cala akcja... no wiesz co i jak do czego... kocham czytac a dzięki takim osobom jak ty staje się to jeszcze wspanialsze.
OdpowiedzUsuńNie wiem co mogę napisać o rozdziale ponieważ to dopiero pierwszy i jak sama stwierdziła "opisówka" :)
Super się zapowiada. Świetny rozdział, nie mogę się doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuń@I_love_1D59
Aww super ;3 podoba mi się czekam co będzie dalej ;)) @nxd69
OdpowiedzUsuńJooo cię proszę. Będzie mega to opowiadanie. Już jest ;) ja mysle, że ktoś będzie leciał tylko na jej kasę .. xd
OdpowiedzUsuńAaa... genialne ! cudowne <3 błagam dodaj szybko next <33333
OdpowiedzUsuńTy usiadłeś! Hahsha zapowiada się super :3
OdpowiedzUsuńbelieveit-justinbieber.blogspot.com
Super się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
my-illusion-impossible-you-and-i-1d.blogspot
Super ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny nie mogę się doczekać następnego ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny ;
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetnie, jestem pod wrażeniem :) trzymaj tak dalej xx ~ upsmyhoran
OdpowiedzUsuńFajnie się zapowiada - będę na pewno go śledziła; czekam na następny, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSuper się zaczyna, blog leci do zakładek ^^
OdpowiedzUsuńStare rozdziały, więc nie będę się na razie zbytnio rozpisywała. Podkreślę tylko, że już uwielbiam Twój sposób pisania x | foolinlove-fanfiction.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSuper rozdział.
OdpowiedzUsuńK.