Patrze za kurtyne i ledwo powstrzymuje moje nogi przed ucieczką. Cała sala jest pełna.
Czuję okropne nerwy. Tak jest od samego rana. Na ból głowy, Tessa dala mi leki. A jak czegoś zapomnę?!
Siadam pod ścianą i głęboko oddycham. Muszę się uspokoić. I...o mamuniu. Tata tam siedzi. Riley , Tessa i Harry. Będą na mnie patrzeć jak cała reszta publiczności. W końcu muszę wziąć się w garść. Przedstawienie się zaczyna.
- Damy radę - mówi Ashton.
- Tak - uśmiecham się delikatnie i wychodzę na swoją kwestie.
Staram się nie zwracać uwagi na publikę w sali gimnastycznej. Biorę oddech. To najtrudniejsza godzina w moim życiu. Tak niepewnie nie czuję się nawet przy Harrym. Maksymalne przerażenie ogarnia mnie gdy zdaje sobie sprawę z tego że Styles zobaczy sceny pocałunków. Nie jest głupi, przecież to tylko gra. Z wielką ulgą kłaniam się z resztą aktorów.
Widzę tatę, który bije prawo. Tessa ociera łzy, a Riley się uśmiecha. Harry wpatruje się w podłogę. Moja kochana rodzinka. Uśmiecham się i Schodzę. Wszyscy sobie gratulują i idą się przebrać.
Marzę o tym, aby wyjść na świeże powietrze i odetchnąć. Żegnam się z Ashem i wychodzę szukając kogokolwiek z domu. Widzę ojca. Rozmawia z dyrektorem śmiejąc się. Tessa przytulona do Rileya idzie w moją stronę.
- Jak wam się podobało? - podbiegam do nich.
- Było świetnie kochanie.
- Dziękuję że byliście.
Przytula mnie mocno i całuje w policzek. Tata również to robi. On, ja i Harry wracamy jednym autem. Mężczyzna kieruje, ale się nie odzywa.
Nie rozumiem tego trochę no ale to przecież Harry. Nie ma być o co zły. To była sztuka. Wchodzimy do domu. Idę do kuchni i nalewam sobie soku. Po chwili szklanka, którą trzymam w ręce z hukiem ląduje na podłodze, rzucona przez Harryego. On jest wściekły.
Chcę go spytać Dlaczego to zrobił ale głos ugrzązł mi w gardle.
- Co to do kurwy nędzy było?!
- Co.. - sama ledwo siebie słyszę.
- Jesteś moja rozumiesz?! Nikt nie ma prawa cie całować! - uderza pięścią w blat. Tętnica na jego szyi jest mocno widoczna.
- Przecież.. To było przedstawienie..
- Co mnie przedstawienie jak on cie całował na oczach szkoły?! - przenosi lodowaty wzrok na mnie. Wbija go jak nóż w plecy. - Pierdolę to! Luke Hemmings jak pamiętam, prawda?! - cały czas podnosi głos. W furii wychodzi z domu.
- Harry! - biegnę za nim wiedząc co może zrobić.
Otwiera bramę i auto. Idzie do drzwi, a po chwili wsiada.
Chyba pobijam światowy rekord dobiegając do niego. Otwieram drzwi i chcę coś powiedzieć.
- Zostań.. - dyszę.
- Nie. Nie bo nie jestem w stanie. Bo nad sobą nie panuje kurwa! - uderza pięścią w kierownicę, a potem opieram o nią czoło.
Uspokajam wreszcie oddech.
- Nie jedź do niego. Nie rób mu krzywdy, proszę..
- On nie ma prawa. Nikt nie ma prawa -powtarza warcząc.
- Więcej tego nie zrobi. Nie chciał źle. To było przedstawienie, tylko gra.
- Nikt tego nie zrobi.
- Dobrze, nikt - mówię chcąc go uspokoić.
Odchyla głowę do tylu i zamyka oczy. Stara się wyrównać oddech. Prostuję się i na niego patrzę. Naprawdę przestraszył mnie w kuchni. Bałam się jak cholera ale nie mogę pozwolić by przeze mnie cierpieli inni.
Wiem, że byłby w stanie sprawić że Luke wylądował by w szpitalu. Jeśli to za mało to wyżyłby się na Ashtonie.
- W porządku? - pytam niepewnie.
Wychodzi z auta bez słowa. Przerzuca mnie przez ramię. Nie zwracając uwagi na wystraszoną Tesse w kuchni, idzie na górę. Zanosi mnie do pokoju. Opadamy na łóżko. Namiętnie, zachłannie i bardzo gorąco zaczyna mnie całować. Wiem, że chce napiętnować moje wargi.
Pozwalam mu na to. Przyjmuje pocałunki i staram się je oddawać. Wiem jak mogłaby się skończyć odmowa. Nie chcę go już denerwować. Zwłaszcza, że przed chwilą widziałam jego furię. Kładzie ręce na moich nagich udach. Jestem tylko w różowej sukience, którą ubrałam po przedstawieniu. Jego duże dłonie masują moje ciało. Praktycznie nie odrywamy się od siebie. Tylko po to, aby wziąć powietrza.
Jak dla mnie przerwy nie są wystarczające ale Harry zdaje się tego nie zauważać. Mam wrażenie że nie do końca jest obecny.
W końcu daje mi odetchnąć pełną piersią. Przenosi wargi na moją szyję. Czuję jego lekki zarost na skórze. Zostawia na niej drobne pocałunki, które przyprawiają mnie o dziwne, nieznane dreszcze. Chwilę później zostawia malinkę na obojczyku.
Niektóre jego pieszczoty są miłe, czułe. Do przewagi jednak nie jestem przyzwyczajona. To coś nowego. Coś co zupełnie poznaje. Podsuwa ręce pod moje plecy. Rozsuwa moją sukienkę. Czuję się bardzo niepewnie. On chyba nie ma zamiaru...Znów głos zamiera mi w gardle. Mężczyzna podnosi mnie do siadu i ściąga różowy materiał. Rzuca go na podłogę. Zielone tęczówki wbijają wzrok w mój dekolt. Harry zwilża dolna wargę językiem na widok mojej czarnej bielizny. Zawstydza mniw i to bardzo mocno. Nie mam czym się zasłonić. Sięga ręką pod moją poduszkę i wyciąga koszulkę do spania. Zakłada ją na mnie. Jestem zaskoczona. Myślałam, że...a jednak. Dłonie bruneta przesuwają się po moich plecach i zręcznie odpinają stanik bez ramiączek. Po chwili ma go w rękach, ale też ląduje na podłodze.
Zakładam ręce na piersi i przełykam ślinę. To co zrobił było na swój sposób słodkie.
- Idź spać misiu - mruczy muskając moje usta.
- To byłoby niegrzeczne..
- idź. Będę patrzył jak spokojnie spisz.
- Nie będę przy tobie spać - poprawiam się.
- Będziesz. Twój widok działa kojąco - zgasza lampkę na szafce. Opiera się plecami o ramę łóżka, trzymając mnie przy sobie.
Układam się wygodnie i zamykam oczy. Po jakiejś pół godzinie zasypiam. Niestety budzik przypomina mi, że muszę wstać do szkoły. Mrucząc coś, niechętnie otwieram oczy.
- Kotuś - czuję dłoń na policzku. - śniadanie.
- Spałeś tu? - pytam.
- Nie spałem.
- Jesteś dziwny wstając tak wcześnie gdy nie musisz. - uśmiecham się.
- Żeby wstać, trzeba najpierw spać. Wstajemy - łapie moje ręce. - Hop, hop juz prawie - delikatnie mnie podnosi.
- Zaraz.. - jęczę.
Jestem niewyspana. Znaczy...po prostu wrażenia z wczoraj zrobiły swoje. Czuję zapach cytryny i naleśników.
- Ładnie pachnie... - mówię w pościel.
- To jedz. Spóźnisz się do szkoły królewno.
- Zaraz.. - powtarzam.
Kręci głową i ściąga koszulę. Na fotelu ma świeże rzeczy.
- Dużo masz tatuaży.. - mówię nie mogąc oderwać wzroku.
- No trochę ich jest.
- Jeju jak mi się nie chcę.. - opadam ponownie na poduszki.
- Wagary skarbie? - śmieje się zmieniając spodnie.
- Nie, wagary nie są dobre..
- Jak chcesz. Ja dzisiaj towar sprowadzam.
- Już wstaję.. - zwlekam się.
Ciekawe jak przeżyję dzisiejszy dzień. Pewnie dużo osób będzie opowiadać o przedstawieniu, a ja i tak jestem w szkole tematem numer jeden.
Harry mnie odwozi. Wydaje się mieć całkiem dobry humor.
- Jeśli coś się będzie działo to masz do mnie zadzwonić - uprzedza parkując obok motoru mojego kolegi.
- To znaczy co?
- Cokolwiek. Zrozumiałaś? Poza tym...- ucina patrząc w szybę. W kierunku szkoły idzie zadowolony Luke. - Jezu niech on tak nie cieszy tej mordy, bo mu ją rozwalę.
- To nie patrz - ściągam jego wzrok na siebie.
Pochyla się i łączy nasze usta. Przyciąga mnie za kark. Opieram rękę o jego tors i oddaje pocałunek. Znów to elektryzujące uczucie. Moje delikatne usta i jego pełne oraz miękka w jednym połączeniu. Jęczę cicho, gdy język Harry'ego plącze się z moim.
To takie.. Wplątuje palce w jego włosy przyciągając go jeszcze bliżej. Brunet kładzie rękę na moim biodrze i masuje je. Kończymy pocałunek z przyspieszonymi oddechami.
- Idę.. - mruczę prostując się.
- Miłego dnia kochanie.
- Papa.. - wychodzę a on odjeżdża.
Idę do szkoły. Już od progu słyszę głośne rozmowy o przedstawieniu. Podchodzę do swojej szafki wymijając uczniów. Muszę wziąć książki na matematykę.
- tak, a potem spędzili razem noc. Luke tak mówił. Julia dala mu się uwieść - słyszę za sobą rozmowę grupy kolegów.
Marszczę brwi nie będąc pewna tego co słyszę.
Nie odwracam się, ale uważnie słucham. Czuję wzrok paru osób na sobie.
- No. Dupa je...- i huk. Jakby ktoś gwałtownie uderzył o szafki.
Odwracam się zdezorientowana.
- Zapomniałaś - Harry podaje mi telefon i zaciska pięść, którą uderza jakieś bruneta który oceniał mój wygląd. Potem poprawia kurtkę i wychodzi.
Zła szukam Luke'a po całej szkole. To wszystko jego wina! Rozpowiada plotki, które komplikują mi wszystko. Stoi z kolegami na drugim piętrze. Śmieją się głośno.
- Uwierz stary. Niby niewinna, a taka gorąca.
- Hej - odciągam go na bok. - Co ty sobie wyobrażasz? - naprawdę czuję złość.
- O Cześć skarbie. Fajnie było prawda? - uśmiecha się bezczelnie.
- Nie kłam! Nie masz takiego prawa - uderzam go w klatkę.
Łzy w moich oczach zbierają się. Jestem zła, że mnie ośmiesza.
- No ale powiedz...Nie podobało ci się? Dlaczego wypierasz się cudownej nocy?
- Luke! Powiedz im prawdę.. - krzyczę a później mówię coraz ciszej.
- Bo co? - prycha. - Nie zgrywaj takiej cnotki.
- Nie spałam z tobą.
- Ale to mi wierzą.
Czując, że zaraz się rozpłaczę wybiegam ze szkoły. Zwalniam dopiero koło cukierni kawałek dalej. Idę ocierając ciągle pojawiające się na nowo łzy. Jest mi cholernie przykro. Cała szkoła będzie miała mnie za dziwkę. Ale ja nigdy...To nie prawda. To okropne kłamstwo!
Nie mam się nawet komu wyżalić. Nie mam osoby która mi uwierzy kiedy będę jej płakać w ramię. Dobrze, jest Harry z którym spędziłam ubiegłą noc, ale on się wścieknie i zrobi chłopakowi krzywdę. Jak powiem tacie to Harry na bank się dowie. Siadam na schodach przed opuszczoną kamienicą i chowam twarz w dłonie. A może on powinien dostać. Teraz to ja przez niego będę mieć problemy w szkole. Szlocham, nie umiejąc się uspokoić. Słyszę szmer i wiem, że ktoś obok mnie siada. Podaje mi chusteczkę. Podnoszę głowę i napotykamy parę czekoladowych oczu.
- Jestem Liam - mówi mężczyzna. - Nie bój się. Pilnuję cię od niedawna...Harry nie może mieć cię ciągle na oku, bo pracuje a on i Ian martwią się po porwaniu.
- Jak to pilnujesz? - chlipie.
- Siedzę w aucie i obserwuję. Trochę nudne, ale wiem ze gdybym pozwolił abyś była w niebezpieczeństwie, wisiał bym na sznurze - wzdycha, ocierając mi policzki chusteczką. - Chodź Antonietta. Zawiozę cię do firmy.
- Będą mnie wypytywać.. Nie chce tego. To męczące wiesz. Nienawidzisz kogoś bo wyrządził ci krzywdę ale robisz wszystko by ktoś inny go za to nie... nie powiesił na sznurze. - mówię patrząc na swoje czarne tenisówki.
- Wybacz, ale muszę być szczery wobec szefa - przytula mnie delikatnie. Jest taki misiowaty. - Jeśli dowie się, że ukryłem coś przed nim to...znasz zakończenie. Dlatego nie warto chować tego w sobie. Będziesz bezpieczna jeśli ze mną pójdziesz, gnojek dostanie nauczkę. Nie tak mocną. Taką, którą zapamięta.
- Ale... O nie ty wiesz?
- Monitoring. Niall nasz informatyk obsługuje kamery na laptopie. Jeden z komputerów mam przy sobie dzięki czemu, wiem co się dzieje.
- Harry nie może się dowiedzieć.. - na nowo zaczynam płakać.
- Chcesz żebym zginął? Mila jesteś - bierze mnie na ręce i niesie do białego audi.
- Dobra, zawieź mnie do niego proszę.. - mówię cicho gdy rusza.
- Taki jest mój zamiar.
- Dobra.. - przez całą drogę myślę co zrobić żeby Harry się nie zdenerwował jak mu powiem. Musze to zrobić bo inaczej dowie się od Liama.
Poza tym jedno jest pewne. Zobaczy, że płakałam i na pewno będzie pytać. Ja nie umiem kłamać.
Musze się przełamać i być śmiała, zająć go. Liam parkuje pod firmą, ale z tyłu. Widzę jak Harry chodzi od tira do tira.
Trzęsącymi rękami rozpinam jeszcze dwa guziki od mojej koszulki. Mam prawie 18 lat, a to jest wyższa konieczność. Liam patrzy zdziwiony, a ja wzruszam ramionami. Biorę głęboki oddech i wychodzę idąc do mężczyzny. Podaje listę jakiemuś brunetowi i odwraca się, zaskoczony moją obecnością. Chyba mam rozmazany tusz...
- Możemy porozmawiać? - pytam cicho.
- Możesz mi powiedzieć co ci się stało i co tu robisz? - wydusza z siebie.
- Na osobności.
- Chodź tu - bierze mnie za rękę i wchodzimy do firmy.
Idziemy przez zaplecze do jakiegoś małego pomieszczenia. Sadza mnie na krześle przy metalowym biurku i sam się o nie opiera.
- Za lekko go uderzyłem?
- Nie, to nie to, to znaczy.. - wstaje i wspinam się na biurko i klękam na nim tuż przed brunetem. - Chce ci coś powiedzieć bo.. bo ci ufam i dlatego że chce... żebyś teraz przy mnie był. - złożone dłonie wkładam między uda denerwując się.
- Co się dzieje kochanie? - naprawdę jest zaniepokojony.
Głaszcze mój policzek.
- To co rano usłyszałeś... toLukerozpowiedziałpocałejszkoleiniechciałpóźniejprzyznaćżetokłamstwo.
Harry kiwa głową i zabiera dłoń. Obie mocno zaciska. Już widzę złość, która ogarnia jego ciało.
- Ja go kurwa wyprostuję chyba.
- Nie, spokojnie.. - zaczyna się. - Proszę Harry uspokój się.
- Dlatego płakałaś tak?! Przecież widzę, że płakałaś! - patrzy na mnie. - Sprawił ci przykrość. Też mu sprawię, a sam cię przeprosi.
- Cii.. - spanikowana podnoszę się na kolanach i go całuję.
Tyle, że on oddaje pocałunek krótko i brutalnie. Przenosi usta na moje policzki na których zostały słone ślady łez. Zamykam oczy. Prawą ręką sięgam po jego lewą i wkładam ją pod swoją bluzkę. W tym czasie znowu próbuję go pocałować.
Słyszę jego śmiech. Rozluźnił się.
- Sprytne odwrócenie uwagi skarbie.
Czuję jak się czerwienie ale nie chce wyjść teraz na głupka.Brunet całuje mój nos, a potem schodzi na szyję. Jedna jego ręka obejmuje moją pierś, a druga dalej opiera się o biurko.Zaczynam oddychać przez otwarte usta. Przez cały początkowy strach, to naprawdę przyjemne. Harry mnie dotyka, a ja się nie boję. Delikatnie zahacza palcem o fiszbiny stanika, a kciukiem gładzi wrażliwe miejsce przez materiał. Oplatam rękoma jego kark i tym razem łącze nasze usta szybciej i zdecydowanie. Myślę, że podniecenie które rozlewa się na dole mojego brzucha, dodaje mi odwagi. Harry wdziera się językiem do moich ust. Muska nim podniebienie.Jego dłoń mocniej się zaciska. Wzdycham i ciągnę za włosy mężczyzny. Przenosi rękę na moje udo. Masuje je pod krótką spódniczką mundurka.Automatycznie odsuwam usta od jego przez ten dotyk i subtelnie patrzę w tamtym kierunku ciężko oddychając.
- Nie dojdzie do niczego czego nie chcesz - mówi do mojego ucha, a ja drżę na dźwięk jego seksownej chrypki.
- Nie chce żebyś ty.. bądź kto inny przez ciebie wysłany zrobił coś Luke'owi. - szepczę tuż przy jego ustach.
- A ja nie chcę, aby ktoś mógł cię krzywdzić. Wiedziałaś jaki jestem i na to nie pozwolę. I nie martw się. Będzie w stanie przyjść do szkoły i oświadczyć jak było naprawdę.
- Zrób to dla mnie.. niech sobie myślą. Będą mogli sobie tylko wyobrażać, łącznie z nim, ale ty znasz prawdę i tylko ty będziesz mnie miał, tak? - muskam jego wargi.
- Tylko ja - wpija się w moje usta.
Jego dłoń ponawia ruchy masowania mojej piersi. Łapię jego twarz w dłonie i przyjmuję to wszystko od niego. Harry odrywa się ode mnie. Zaczyna całować mój dekolt, a ja opieram ręce za sobą. Na moje usta wpływa leniwy uśmiech. Podoba mi się co robi, zapominam o wszystkich przykrościach. Reaguję na niego każdym bodźcem. Robi mi malinkę. Och, Harry. Każdy musi wiedzieć, że jestem jego. Władcza natura. Uśmiecham się gdy znowu czuje jego usta na swoich. Odpycham się rękami i napieram na niego ciałem. Znów odnajdujemy swoje usta. One tak idealnie do siebie pasują. Moja uwaga zostaje odwrócona zachłannymi pocałunkami, gdy Harry dotyka palcami materiały moich majtek. Do końca chyba nawet tego nie rejestruje. Najważniejsze są jego usta. Czuję delikatne muskanie mojej kobiecości. Wsuwa palce za materiał i mnie dotyka. Jego kciuk głaska to co nazywa się łechtaczką, a ja zaczynam gubić się w doznaniach.
Opieram czoło o jego ramię musząc uważać by nie zapomnieć o oddychaniu.
- Jesteś wilgotna - mruczy.
Przez podniecenie i przyjemność nawet się nie zawstydzam.
- Rozsuń uda kochanie.
- Przestań.. - chrypie. Co ja do cholery robię?!
Całuje moją szyję, znów odwracając moją uwagę.
- Sprawię ci tylko przyjemność.
- N..nie mogę..
- Czego nie możesz? Nie zabiorę ci dziewictwa - uprzedza, energiczniej masując moją kobiecość.
- Harry.. - skomlę.
- Tak?
- Ja.. muszę iść - opadam na tyłek nie dając rady się utrzymać.
- Nie musisz. Powinnaś być w szkole. Dojdziesz, odwiozę cię do domu. Pasuje? - delikatnie wsuwa we mnie jeden palec. Ja naprawdę jestem taka ciasna? Łapię się jego koszulki. Orientuję się dopiero po chwili że jestem znacznie za głośno. Powoli porusza palcem we mnie. Ociera się o bardzo wrażliwe punkty. Ucisza mnie słodkimi pocałunkami. Pierwszy raz w życiu ciepło we mnie wybucha...
~~~~~*~~~~~
Witajcie! A raczej dobry wieczór :)
17 leci do was i mam nadzieję, że sie podobała.
Możecie zostawić długaśne komentarze hehe
kocham was :P
A I OSTATNIO NIE PYTAŁAM KTO MA ZAGRAĆ W OPOWIADANIU
TYLKO PYTAŁAM CZY MACIE POMYSŁY Z TAKIMI PODPUNKTAMI.