Poprawiam moje zdjęcie z Harry na tablicy korkowej. Jest ich tu wiele. Akurat to zrobili nam na balu.
- Na pewno też tam ze mną byłaś.. - mówię cicho i siadam niżej na krześle. Jakoś dziwnie się czuje.
Zawsze jest przy mnie. Dzięki niej jestem w stanie przetrwać każdy kolejny dzień
Mam tylko nadzieje, że księżniczka nie zabierze mi taty do pałacu na święta.
Lub też spędzimy je wszyscy tam. Wcale mi się to nie uśmiecha, ale tacie nie odmowie. Zerkam na telefon w nadziei, że Harry się odezwał.
Nic, pusto. Może znowu się spił. Pojadę do niego wieczorem.
Wzdycham cicho i wstaję z krzesła. Biorę czerwony lakier do paznokci.
Siadam na podłodze i maluje.
Nie mam lepszego zajęcia. Tata w pracy, Emilia u siebie, a Tessa z Rileyem na zakupach.
Po obiedzie ubieram się ciepło i na nogach idę do domu mojego chłopaka.
Chcę skorzystać ze świeżego powietrza. Jest zimno, ale to mi nie przeszkadza.
Spacer zajmuje mi około godziny. Tupie nogami i pukam do drzwi.
W końcu sama je popycham. Są otwarte. Nie śmierdzi alkoholem. Nawet nie ma butelek. Jest czysto i wręcz pusto.
- Harry? - szukam go po domu.
Nie odpowiada mi, ale schodzi po schodach. Ubrany w czarne spodnie oraz koszulkę z napisem. Ma również ciemną marynarkę, a w ręku sportową torbę. Rzuca ją pod ścianę i patrzy na mnie.
- Nie otwierałeś więc weszłam. Co to? - pytam pokazując na bagaż.
- Rzeczy - odpowiada, ubierając buty.
- Jedziesz gdzieś?
- Można tak powiedzieć - czemu on jest taki beznamiętny?
- Na długo? - odwracam go do siebie.
- Tak. Na długo - patrzy na mnie bez emocji w oczach, po czym dodaje. - Więcej mnie nie zobaczysz.
- Miałeś być na święta.
- Ale nie będę. Nie będę na święta, nie będę na wakacje, w ogóle mnie nie będzie. Posłuchaj - łapie mój podbródek. - Kocham cię. Najbardziej na świecie. Nikt nie będzie kochał ciebie tak jak ja, ale nie mam wyjścia.
- O czym ty mówisz? - nic nie rozumiem.
- Już mówiłem. Więcej mnie nie zobaczysz dla swojego dobra.
- Nie chce tak.
- Kocham cię - składa pocałunek na moim czole i zabiera rzeczy.
- Harry! Nie. Co ty robisz?! Czekaj. O Boże nie..
Podaje mi klucze od domu i zakłada kurtkę. Później wychodzi.
On to na prawdę robi. Biegnę za nim i go łapie.
- Przepraszam. Jeśli coś zrobiłam to strasznie przepraszam. Nie zostawiaj mnie.
Nie wierzę, że to wszystko się dzieje. Dlaczego? Przecież było dobrze. Idealnie. - W salonie znajdziesz dokumenty oraz klucze od domu nad jeziorem. Dbaj o siebie - rzuca mi jeszcze jedno spojrzenie.
- Harry! - krzyczę i płacę, gdy odjeżdża.
Samochód znika za zakrętem. To jakiś chory koszmar. Na pewno zaraz się obudzę i będzie obok.
Stoję na mrozie i płacze nie mogąc się uspokoić. Biorę klucze, zamykam dom i jak nieprzytomna wzywam taksówkę. Jadę do domku. Działam jak maszyna.
Wszystko przypomina Harry'ego. Ja w to po prostu nie wierzę. Kocha mnie! Musiał być jakiś powód. Zwolnił się u taty? Zamknął kasyno?
Nie wiem. Nic nie wiem. Późno w nocy widzę jak dzwoni mój telefon. 6 nieodebranych połączenie. Siedzę i tylko patrzę na wyświetlacz.
Żadne nie jest od Harry'ego. Żadne. Tata, Riley i tak w kółko.
Chowam twarz w dłonie i znów płacze.
Nie umiem sobie z tym poradzić. Pamiętam jak powiedziałam, że zrobię wszystko co on ze chce...Mam o siebie dbać...
Dostaje spazm i krztuszę się łzami.
Chcę dostać odpowiedź na jedno pytanie. Dlaczego mnie zostawił?
Pale w kominku gdy robi się zimno. Siedzę przed nim na podłodze całą noc i patrzę w płomień.
Codziennie jest gorzej. Jestem oderwana od rzeczywistości. Nie dochodzi do mnie nic co mówią tata, Tessa czy Riley. Bo wróciłam do domu.
Snuje się po domu jak cień całymi dniami.
- Tak nie może być - mówi tata w końcu. Wchodzi do mojego pokoju. Dzisiaj jest ostatni dzień wolnego.
Na święta nigdzie nie poszłam. Tata został ze mną w domu. Po prostu siedzieliśmy jedno koło drugiego.
Nic mi nie powiedział. Tylko tyle, że potwierdził moje myśli o zamknięciu kasyna i zerwaniu współpracy.
- Posłuchaj. Antonietta on jest przeszłością. Nie wróci. I może to dobrze. Harry nie miał czystego sumienia - siada obok mnie na łóżku.
Odwracam się do niego plecami bez słowa.
Łapie mnie za ramię i przeciąga na swoje kolana.
- Musisz zacząć normalnie funkcjonować.
Rozpłakuje się. Wtulam w jego ramię i mocze błękitną koszule taty.
- Malutka - kołysze mnie. - Proszę cię. Przestań. Płacz nie wróci ci Harry ego.
- On mnie kochał. Przez chwilę na pewno mnie kochał..
- Kochał cię Tonnie. - wzdycha i podaje mi list.
- Co to?
- Otwórz i już nie płacz - ociera moje łzy i sadzą mnie na łóżku. Wychodzi z pokoju zostawiając drzwi otwarte.
Ocieram łzy i rozdzieram kopertę biorąc do rąk zapisaną kartkę.
Droga...hm nie...najdroższy skarbie,
Nie umiem pisać listu. Jestem w tym beznadziejny. Tak samo jak beznadziejny jestem w związkach. Nie odpowiem ci Dlaczego, chociaż wiem że cię to meczy. Nie powiem, że MY to nie miało przyszłości. Przeszłość zaczęła gonić mnie. I jak juz mówiłem ty jesteś dla mnie najważniejsza. Dlatego masz o siebie dbać i żyć dalej. Ashtona dalej nie lubię, ale skoro ma być twoim wsparciem to dobrze. Kochanie...
Tak myślałem, bo teraz mam na to bardzo dużo czasu, o tym co zrobić abyś była szczęśliwa. Ale nie mogę zobaczyć czy się uśmiechasz. Więcej się nie odezwę. Nie martw się. Przestanę ci o sobie przypominać.
Twój na zawsze Harry
- Mama zrób coś..
Zagryzam mocno wargę, aby znów nie wybuchnąć płaczem.
Patrzę w te literki sama nie wiem ile.
Czas nie ma dla mnie znaczenia. Opadam na poduszki i zamykam oczy. Nie będę przygotowana do szkoły.
Nowy rok zawsze daje nowe nadzieję. Ten zaczął się do bani. Straciłam go. Nie wiem co się z nim dzieje.
Nic nie wiem. Jedynie, że da mi spokój. A ja wcale nie chcę żeby to robił. Dlaczego myśli tylko o sobie?
Zasypiam nawet nie wiem kiedy.
~*~
Tydzień po powrocie do szkoły, odzyskuję świadomość. Nauka. Matura. Muszę się na tym skupić.Ashton mi pomaga, ale nie jest nachalny. Wie, że lubię być teraz sama.
- Odwieźć cię czy Riley? - pyta, gdy wychodzimy po matematyce.
- Pewnie przyjechał.. - poprawiam plecak.
Kiwa głową i wychodzimy ze szkoły. Widzę, że Liam stoi obok Rileya. No tak. Pilnuje mnie.
- Wyraźnie powiedział że nie będzie mi o sobie przypominać - nie wytrzymuję. - Przypominasz mi o nim.
- Co? - odwraca się w moja stronę. - Nie zwolnił mnie z obowiązku.
- Ja cię zwalniam.
- Będę cię chronił. Wybacz - patrzy na mnie przepraszająco. Ciekawe czy on coś wie.
- Nie bądź egoistą jak on. Nikt bardziej mnie nie skrzywdzi. - wsiadam do auta.
- Dzień dobry - mówi...wujek Harry ego.
- Nie dobry.
- Dlaczego? Zła ocena? - nasze spojrzenia krzyżują się w lusterku.
- Coś takiego..
- Przykro mi - wzdycha dając kierunkowskaz.
- Możemy po prostu... proszę..
- Musisz rozmawiać Antonietta. Musisz.
- Innym razem.
- Nie innym. Najwyższa pora - mówi stanowczo.
- Nie rozkazuj mi. Nie zatrzymałeś go. Nic nie zrobiłeś!
- A co miałem zrobić? - jest spokojny. - Nie miał wyjścia.
- Ty coś wiesz. Powiedz mi.
- Nie - odpowiada i wyprzedza auto.
- Proszę, błagam Riley.
Nic nie mówi. Jestem załamana. Wszyscy wiedzą, a ja nie.
- Zdrajca. - mówię i wchodzę do domu.
Od razu udaję się do swojego pokoju. Rzucam plecak pod ścianę. Patrzę na zdjęcia.
Zostawiłam tylko to z balu. To wtedy musiałam popełnić błąd.
Coś musiało pójść nie tak.
Schodzę na dół i ukradkiem idę do barku ojca.
Upiję się. Przestanę myśleć. Zacznę płakać. Idealny plan na kolejne dni.
~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~
NO więc...nastał ten smutny moment. Harry odszedł.
Jak to odbieracie?