Zdałam. Po prostu. Nie ważne, że może trochę gorzej, ale zdałam i na zawsze rozstaję się z tą szkołą. To było dawno. Jest przeszłością. Dzisiaj są moje urodziny. Planuję niewielkie przyjęcie. Naprawdę niewielkie, bo nie mam kogo na nie zaprosić.
Postanowiłam że do południa zaproszę gdzieś Astona, a później w domu będę świętować z Harrym, Rileyem i Tessą gdyż tata jedynie służbowo ze mną rozmawia.
Tak...Wciąż. Mamy psa. Ma na imię Tommy. Emilia się nim opiekuje.
Rozpuszczony kundel. Śpi gdzie chce. Lata po domu jak głupi i szczeka kiedy go tylko najdzie.
~Ian~
Siedzę za biurkiem w gabinecie i czytam dzisiejsze maile. Wciąż jestem zły na córkę i ona wie, co zrobić abym przestał.
Moją pracę przerywa żona. Uśmiecham się i odsuwam od biurka.
- Witam panią.
- Musimy porozmawiać - wkłada ręce do spodni dresowych. We wszystkim jej ładnie.
- Brzmi poważnie. - pokazuje by podeszła i sadzam ją na biurku przed sobą.
- Nawet bardzo - śmieje się. - Będziesz musiał znosić jeszcze jedną osobę.
- A konkretnie?
Patrzy na mnie niewinnie. Rękę trzyma na brzuchu.
Otwieram szerzej oczy. Uśmiech pojawia się na mojej twarzy. Wstaje i całuje dziewczynę po czym mocno przytulam.
Wtula się w moje ramiona. Nie zabezpieczaliśmy się, ale też mocno nie staraliśmy. Co będzie to będzie i udało się.
- Moje skarby. Nawet nie wiesz jak się cieszę.
- Tylko jak my jej powiemy - martwi się.
- Nic z tym nie zrobi. Musi przyjąć do wiadomości.
- Wiesz, po prostu mi też jest ciężko - łapie moje dłonie.
- Wiem kochanie i przykro mi że nie mogę nic na to poradzić. - całuje obie jej dużo mniejsze od moich.
- Kocham cię. Damy radę, ciągle dajemy - wzdycha i delikatnie mnie całuje. - Ciekawe czy przyjmie ten prezent...Ale chyba będzie się cieszyć na przeprowadzkę.
- Szaleje za Stylesem więc...
- Żebyś ty dziadkiem nie został - śmieje się.
- Nie zrobi mi tego.. Obawiam się czego innego, że mnie odwiedzać nie będzie.
- Jak się nie pogodzicie to na pewno.
- Nie mogę jej pozwalać na takie zachowanie względem ciebie.
Wzdycha. Wiadomo, że mam rację.
- Ale zrozum, że ja nie mam jak jej przekonać.
- Wiem że się starałaś - mówię przy jej ustach. - Musisz teraz bardzo o siebie dbać.
- Przecież ja o siebie dbam - uśmiecha się. - Ty o mnie dbasz bardzo dobrze.
- Więc trzeba będzie dbać dwa razy lepiej.
- No dobrze. To wracam do sprzątania - całuje mnie i zeskakuje z biurka.
- Poproś Tesse o pomoc, albo mogę wysłać młodą.
- Dzisiaj jej odpuść skarbie.
- Jesteś za dobra - wychodzi a ja wracam do pracy.
~Antonietta~
Spacerujemy z Ashton'em jedząc lody. Chłopak dał mi prezent w postaci wisiorka do kluczy oraz markowy zegarek. Spędziliśmy czas w kinie i w kawiarni.
Na koniec dziękuje mu i wracam w dobrym humorze do domu. Przed bramą czeka Harry. Niezadowolony, że spędzałam czas z innym.
- Cześć kotku - całuje jego policzek.
Przygląda mi się uważnie odsuwając mnie na odległość ramienia.
- To na pewno ty Tonnie?
- Uśmiechnij się. Kończę dziś 18 lat. Jestem dorosła.
- Tak. Mam tego świadomość - całuje moją dolną wargę. - Proszę misiu. Wszystkiego najlepszego - podaje mi kluczyki.
- Co to? - marszczę brwi.
- Mercedes klasa S.
- Jej, nie trzeba było..
Wzrusza ramionami i pokazuje na czarne, nowe auto.
- Dziękuję - rzucam mu się na szyję.
Przytrzymuje mnie w talii i całuje w czoło. Nauczę się jeździć i będę mogła prowadzić nowy samochód. Biorę go za rękę i wchodzimy do środka.W salonie jest już tata, Tessa, Riley i Emilia. Na stole stoi tort na pewno zrobiony przez kobietę. Pod stołem oczywiście leży też wszarz. Zawsze się ryje między ludzi.
- Wszystkiego najlepszego - mówi Riley.
- Dziękuję..
Podchodzi do mnie i przytula. Podaje mi kwiaty. Uśmiecham się i jeszcze raz dziękuję.
Ojciec podaje mi klucze, całuje w czoło i wraca do żony.
No tak, nie ma się co łudzić.
- Od czego są?
- Od domu -odpowiada dziewczyna.
- Dostaję dom?
- ta. I święty spokój - mówi ojciec i idzie do siebie.
Chce coś powiedzieć ale mnie zatyka. Zaciskam usta. Zabolało. Odwracam wzrok nie chcąc by nikt zobaczył.
- Skarbie...
- Zaraz.. - mówię cicho nie wiedząc w jakim stanie jest mój głos i szybko zmierzam do łazienki gdzie się zamykam.
Patrzę w lustro, ocierając łzy. Jest mi przykro. Roztargniona strącam jakieś perfumy. Kucam i zbieram szkło nie widząc dużo przez łzy w oczach.
Słyszę pukanie do drzwi.
- Idź do niego - mówi Emilia.
- Jest okay, zaraz wyjdę. - mówię wrzucając odłamki do kosza.
- I wtedy idź do ojca.
- Nie..
- Tak.
- Idź sobie.. - mówię ciszej.
- chcę ci pomóc. - odpowiada.
- Idź.. - proszę rozpłakując się.
- Dziewczyno przecież ja ci nic złego nie robię.
Wycieram twarz i staram się ogarnąć. Biorę głęboki oddech. Niech on się do mnie odezwie. Otwieram drzwi i wychodzę.
Patrzy na mnie upewniając się, że nic mi nie jest Patrze na nią chwilę i omijam wracając do salonu.
Harry rozmawia z Rileyem. Widzę moją torbę z rzeczami. Podchodzę do nich i wymuszam uśmiech.
- Idź z nim porozmawiać - mówi mój chłopak.
- On nie chce. Wyraźnie dał to do zrozumienia.
- Więc zacznij akceptować to co jest w okół.
- Kroimy tort.
Wzrusza ramionami i podaje mi nóż. Biorę go i podchodzę do ciasta. Kroje dla każdego. Harry obejmuje mnie w talii i karmi śmietankowym tortem. Nie mam już tak dobrego humoru, ale uśmiecham się
- Jedziemy na wakacje - mówi i całuje mój obojczyk.
- Dokąd? - jestem zdziwiona.
- Do Francji. Prowansja. Wybrzeże.
- Kiedy?
- Za chwilę.
- Co? - patrzę na niego.
- Za chwilę. To mój prezent.
- A auto?
- To też - uśmiecha się szeroko.
- Dziękuję - całuje go delikatnie.
Pociera rękoma moje plecy i całuje w skroń. Tata wychodzi do nas, przed wyjazdem. Odwracam się do niego, gdy Harry zamyka bagażnik.
- Uważajcie na siebie. - mówi twardo.
- Będziemy..
- To dobrze. Będziesz mieć rodzeństwo - patrzy na mnie. Chyba dobrze usłyszałam.
- Żartujesz sobie ze mnie?
- Nie. Mam nadzieję, że to zaakceptujesz.
- Pa tato.
Nie odpowiada. Odwraca się i wchodzi do domu.
- Jedźmy - proszę Harry'ego i po chwili ruszamy.
W aucie włącza radio. Wiem, że tak łatwiej mu się skupić na drodze.
- Jest w ciąży..
Kiwa głową. Do mnie to dalej nie dochodzi.
- Dlatego pozwolił mi się przeprowadzić. - opieram głowę o szybę. - Daj mi poprowadzić.
- Nie dlatego. Dlatego, że jesteś dorosła. Ja wiedziałem o tym przed ciążą. I nie ma mowy.
- Proszę. Jest prosta droga. Tylko kawałek.
- Ale ty nie umiesz jeździć - patrzy na mnie.
- Przecież tyle umiem..
Wzdycha i wysiada z samochodu na poboczu. Zamienia się ze mną.
- Dziękuję - muskam jego usta i siadam za kierownicą. Robię wszystko powoli i ruszam.
Nie jadę szybko. Wolę mieć pełną kontrolę.
Prostuje się dumna i przyspieszam.
- Skarbie - Harry mnie upomina.
- Jest pusta Droga..
- Jedź ostrożnie - w duchu dziękuję za automatyczną skrzynie biegów.
- Tak proszę pana - odwracam się do niego i kiwam głową.
Wzdycha i patrzy przez szybę.
Śmiejąc się wzrokiem wracam na jezdnię. Jak to w Londynie, po prostu nagle jest urwanie chmury.
Zaciskam mocniej palce na kierownicy.
- Zamieniamy się? - pyta Harry widząc moją niepewność. Chcę odpowiedzieć i zatrzymać się, ale nie daje rady. Auto z lewej strony zajeżdża mi drogę. Range rover zaczyna wirować.
Sama nie wiem dlaczego puszczam kierownicę i zasłaniam twarz.
Harry. Uderzenie. Pisk. Ciemność.
~~~*~~~
Hej, hej. Życzymy wam szczęsliwego nowego roku :)
A i mamy pytanie. Może...gdybyście napisali swoje pomysły to powstałaby II część.
Może o tym, że się rozwodzą.
I naprawdę zero chętnych do konkursu?