sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 31

Zdenerwowana siedzę na kanapie. Jest sobota, a ja mam nawal nauki. Gdy Emilia i tata wrócili, często przebywałam w domu Harryego. Dzisiaj jestem u nas w salonie. Żona ojca sprząta, a z kuchni wydobywa się zapach potrawki z kurczaka. Tessa szaleje. Od rana robi babeczki i szarlotkę.
 Cały czas poprawiam angielski. Głupi wiersz. Skąd ja mam wiedzieć co autor miał na myśli?!
- Pomóc ci? - Emilia zerka mi przez ramię.
 - Nie trzeba. - prostuję się.
- Skoro tak - mówi i sprząta dokumenty ze stolika. W salonie pojawia się tata. Obejmuje ją i całuje.
- Zostaw to kochanie, nie musisz tu sprzątać.
- Dobre serce.. - mruczę i zamykam zła ten głupi zeszyt.
- Jak ci idzie? - pyta mężczyzna, ściągając marynarkę.
 Emilia ją zabiera i idzie odwiesić. Idealna pani domu po prostu.
- Do dupy - stwierdzam gorzko.
- Wyrażaj się - patrzy na mnie uważnie.
- Idzie mi bardzo nie pomyślnie ojcze.
- Lepiej - całuje mnie w czoło i bierze zeszyt.
- Oddaj, nie znasz się! Jak mi raz pomagałeś to skończyłam z pałą.
- Może ja pomogę? - słyszę z progu salonu.
- To zadanie nie jest takie istotne. - mówię nie patrząc nawet w jej stronę. Sama jakoś sobie do cholery poradzę.
 Pewnie chce mnie wyczulać a nie uśmiecha mi się jedynka.
 - Byłam dobra z tego przedmiotu na studiach. Nie upieraj się - podchodzi do mnie.
 - Nie bądź nachalna - obchodzę kanapę nie pozwalając jej się zbliżyć. - Daj mi go. - wyciągam rękę do taty.
 - Mam dość - mężczyzna podnosi się. - Ona nie jesteś obcą dziewczyną tylko moją żoną i zmień nastawienie. - podaje mi książki.
 - Nie potrzebuję jej pomocy. Nie potrzebuje jej. Nie chce!
 - Idź na górę i przemyśl swoje zachowanie - mówi sucho i przytula smutną brunetkę.
 Śmieje się na ten widok.
- Bierzesz jej stronę. Wolisz ją, a właśnie o to jej chodzi!
 - A jak się zachowujesz? Jak gówniara. Będę brał twoją stronę, gdy będziesz miała rację.
 - Nie pomogłeś Harremu. Co?! Powiedziałaś mu pewnie że tak będzie dla mnie lepiej i że powinnam zostać więc zaciągnęłaś go na jakieś wyspy kiedy ja go potrzebowałam!
 - Nie prawda! - odzywa się brunetka. - Nie wiedziałam, że Harry jest w więzieniu do dnia ślubu. A twój tato dał kałcje aby go wypuścić. Jednak udało mu się tylko dać mu przepustkę.
 - Nie wspominaj tego tragicznego dnia.
 - Dla mnie był najpiękniejszy i jak masz dalej sprawiać mi przykrość to się do mnie nie odzywaj. Nie będę starać się ciebie przekonać.
 - I świetnie!
 - Idź na górę - mówi stanowczo ojciec.
 -Nie. - zakładam ręce na piersi.
 - Tak. Nie będziesz tu robić przedstawień. Dlaczego ja mam robić dla ciebie wszystko, a ty nie umiesz pojąć ze kocham Emilie? - widzę ból w jego oczach.
 Nie powiem po raz setny że ona ciebie nie. Stoję więc jedynie i twardo patrzę przed siebie.
 - Chodź skarbie. Idź się ubrać, masz spotkanie. Riley cię zawiezie. - dziewczyna idzie do sypialni a tata omija mnie i wchodzi do kuchni.
 Jedynie w swetrze który mam na sobie wychodzę trzaskając drzwiami. Szybkim krokiem idę na cmentarz. To nie tak blisko jak myślałam.
 Dawno tam nie byłam. Ale popycham furtkę i wchodzę na teren. Idę w stronę grobu mamy.
 Ławeczka zasypana jest warstwą śniegu więc pozostaje mi kucać.
 Patrzę na nagrobek. Była żoną taty.
 - Dlaczego czegoś nie zrobisz? - szepcze zgarniając śnieg. - Też dałaś się nabrać. Myślisz że jest szczęśliwy, kochasz go, a on cię zostawia jak mnie..
 Wiem, że mi nie odpowie. A może ona nie zmarła?
 Przecież właśnie jesteś nad jej grobem idiotko. O czym ja myślę?
 - Ash mi coś wczoraj uświadomił. Co z tego jeśli świetnie napisze matematykę jak nie zdam matury z angielskiego... Nie zdam mamo. Nie umiem, to porażka. Z resztą na pewno widziałaś..
 Boję się tego cholernie. Chcę iść dalej. Mieć przyszłość. Mam pieniędzy jak lodu, ale aby iść na studia potrzebuję matury.
 A chce na nie iść. Dalej się kształcić.
 Wzdycham cicho. Moja rozmowa trwa bardzo długo. Może mi nie odpowiada, ale taka cisza wokół bardzo mi pomaga. Opuszczam cmentarz, mając ręce w kieszeni. Jestem zmarznięta. Czuję że wargę mam siną.
 Szybkim krokiem wracam do domu. Wpadam tam na obiad. Tessa właśnie go podaje. Jem z ojcem oraz Rileyem. Nikt się nie odzywa.
 Wiem że tata jest na mnie wściekły a drugi mężczyzna nie chce przypadkiem rozpocząć kolejnej kłótni.
 Każdy zaciska zęby i po prostu je. Tessa zbiera talerze, a ja idę na górę.
 Tak bardzo chce już Harrego. Kogoś mojego. Z kim mogę porozmawiać.
 On mnie rozumie. Chociaż czasem mu coś nie pasuje, to wie co myślę.
 Otwieram zeszyt z angielskiego i próbuje. Przez kolejne dni tylko na tym się skupiam.
 Akurat, gdy wieczorem powtarzam materiał, ktoś puka do drzwi. Po chwili widzę Emilię w legginsach i koszuli taty - który nawiasem mówiąc, nie odezwał się do mnie już tydzień.
 Ja z kolei spełniam sumiennie jej prośbę i nie odzywam się do niej
 - Ktoś do ciebie - mówi.
 - Ten pokój to moje miejsce. Resztę opanowałaś to zostaw mi.
 - Przepraszam najdroższą księżniczkę, że zakłócam spokój ale masz gościa - wywraca oczami.
 - Moi goście mogą wchodzić. ONI są mile widziani. - wymijam ją i schodzę na dół.
 - Nie Dziękuję Tessa. Nie jestem głodny. I tez miło Cię widzieć - słyszę śmiech w holu.
 Omal nie zabijam się na schodach. Gdy dostrzegam Harrego w salonie rzucam mu się na szyję.
 Chwieje się przez mój gwałtowny ruch. Łapie mnie w talii.
- Jesteś..
 - Jestem misiu - całuje mnie po włosach. Mocno trzyma moje drobne ciało przy swoim którego ubyło.
 - Kocham cię tak bardzo.
 - Ja ciebie tez...- patrzy w moje oczy. - Tęskniłem. Wszystko dobrze?
Kręcę przeciwnie głową.
 Jest zmartwiony. Bierze moją twarz w swoje dłonie.
- Kotku co się dzieje?
 - Spakuję się, ty masz rzeczy tam.. - biegnę na górę i to robię. Nie zapytam taty bo wiem że się nie zgodzi. Po prostu pojadę.
 Słyszę kroki za sobą. Harry siada na łóżku patrząc na mnie z czułym uśmiechem.
 - Jeszcze chwilka..
 - Moja piękna...- mówi bardziej do siebie.
 Odwracam głowę, posyłam mu uśmiech i wracam do pakowania.
 - Ale ty masz szkołę - przypomina mi po chwili.
 - Nic nowego się już nie nauczę..
 Kiwa głową, dalej się uśmiechając. Splata palce, czekając.
 - Gotowa.. Chodźmy szybko zanim coś się wydarzy, bo mam na prawdę dość.
 Podnosi się i bierze moją torbę. Obejmuje moją talię, delikatnie mnie przyciągając. Jego usta muskają moje, ale bardzo krótko.
 Schodzimy na dół gdzie się ubieram. W kurtce idę powiedzieć Tessie, że jadę z Harrym.
 - Dobrze. Uważajcie na siebie.
 - Dziękuję. Będziemy - całuje jej policzek i wchodzimy.
 Od razu z brunetem idziemy do jego auta. Harry wkłada moje rzeczy do bagażnika jeepa. Otwiera przede mną drzwi.
 Ja jednak przed wejściem całuje go długo i namiętnie.
 Uśmiecha się i przypiera mnie do samochodu. Kładzie ręce na moje biodra, a jego język wsuwa się do moich ust.
 Jęczę stęskniona. Czuje jak ekspresowo na mnie działa.
 Ściska ręką mój pośladek i uśmiecha się drapieżnie. Harry wrócił.
 - Muszę cię utuczyć. Ważysz pewnie mniej niż ja - mówię co chwila muskając jego usta.
 - Pewnie tak, ale też schudłaś.
 - Zdaje ci się.. - przyciągam go za kark i uciszam
 - Zachowaj siły, bo to będzie długa noc - ostatni raz mnie całuje.
 Mimo całej mojej zdobytej pewności czerwienie się, ale uśmiecham.
 Pomaga mi wsiąść do auta i sam to robi. Rusza, lecz jedzie bardzo ostrożnie.
 Wie gdzie. Wiedziałam że on będzie wiedział gdzie ma jechać. Stajemy przed domkiem.
 - Byłaś tu? - pyta, gdy otwieram drzwi.
 - Tak, inaczej bym chyba zwariowała.
 - Przepraszam - powtarza po raz setny.
 - Już ciii. Jesteś i to się liczy.
 - Nie zostawię cię. Nigdy.
 - Wierzę.
 Przyciąga mnie i rozsuwa moją kurtkę. Zdejmuje ją z moich ramion.
 Uśmiecham się i odkładam ją na kanapę za sobą.
 - Nosisz - dotyka krzyżyka.
 - Ciągle.
 - Kocham cię - wplata palce w mojej włosy i napiera na moje wargi.
 Oddaję pocałunki nie mogąc się nacieszyć, że jest przy mnie.
 Podnosi mnie, kładąc ręce pod moją pupą. Krzyżuję kostki na jego plecach.
 Oplatam kark chłopaka. Czuję, że się przemieszczamy.
 Wchodzimy do naszej sypialni. Tej wielkiej. Kładzie mnie delikatnie na łóżku. Ściąga jednego buta, później drugiego. Zsuwa z moich stóp białe skarpetki i całuje kostki.
 - Harry.. - zabieram nogi.
 - Zostaw - łapie moje łydki i unieruchamia je.
 Opadam plecami na materac i patrzę w sufit. Ja tu umieram z tęsknoty a on będzie świrował.
 Wszystko robi tak cholernie wolno. Odpina guzik moich jeansów i zsuwa je z moich nóg.
 Siadam i zanim zdąży zaprotestować pozbawiam go koszulki.
 Wsuwa dłonie pod mój sweter. Ściąga go ze mnie. Rzuca go na podłogę. Jego usta przysysają się do mojej szyi.
 Wiem że zostawia tam pamiątkę w postaci malinki.
 Pozbywa się mojej koszulki. Zaczyna całować każdy fragment skóry.
 Jest tak cudowny. Nie mam pojęcia jakim sposobem ale nas obracam. Całuję całą twarz chłopaka. Każdy siniak. To samo powtarzam z szyją i torsem.
 Harry dotyka moich piersi. Ściska je w dłoniach, a ja cicho jęczę. Prezentuje mi idealny masaż.
 Wzdycham przy jego skórze co pewnie dobrze czuje.
 Sprawnie rozpina zapięcie stanika. Całując, mój obojczyk zsuwa ramiączka.
 Na oślep rozpinam jego spodnie.
 Z pomocą bruneta łatwo je zdejmuję. Łapie moje biodra i przyciąga do siebie.
 Czuje jego podniecenie przy swoim udzie.
- Tylko moja - mruczy zahaczając palcami o moją bieliznę.
- Tylko twoja. - całuje jego rozchylone wargi.
 Momentalnie nas obraca. Zsuwa ze mnie majtki. Rzuca je gdzieś koło drzwi i delikatnie przejeżdża palcami po mojej kobiecości.
- Twój największy skarb.
 Marszczę brwi i patrzę mu w oczy.
 Pochyla się i łączy nasze usta. Zaczyna mnie masować.
- Proszę Cię.. - ciągnę w dół jego bokserki.
 Sięga do spodni po zabezpieczenie. Obraca nas z powrotem. Biorę od niego paczuszkę i rozrywam ją. Wyciągam zabezpieczenie i zakładam na męskość Harrego. Patrzy wprost w moje oczy. Mam kontrolę. Uśmiecham się delikatnie do niego. Unoszę się i nakierowuje go ręką.
- Powoli skarbie - kreśli kółeczka na moim biodrze.
 Tak jak mówi. Powoli się opuszczam przyjmując go.
 Moje usta zapewne przypominają literkę o. Harry siada, a ja czuję go jeszcze głębiej. Kładzie ręce na moich plecach, całują mnie po szyi. Są to gorące pocałunki. Trzymam się jego ramion. Jestem bezpieczna. Nasze ciała tworzą cudowną jedność. Biorę głębokie zapasy powietrza. Zaplatam na palce jego włosy.
Odnajdujemy swoje usta. Łączymy je w namiętnych pocałunkach. Nie ma nic poza nami.
- Haaarry..
- Jestem. Jestem z tobą.
Jego imię z moich ust jest coraz głośniejsze. Nasze oddechu są tak szybkie jak nigdy. Mocniej wbijam palce w plecy mężczyzny, zaczynając szczytować.
Czuję, że on również osiąga granice przyjemności.Opadamy na materac łapiąc oddech. Dyszę w szyję chłopaka leżąc na nim. Gładzi ręką moje plecy. Leżymy bez słowa, bo słowa są zbędne. Rysuję serduszka na jego ramieniu.
 Powoli nas obraca i opiera się rękoma po obu stronach mojej głowy. Patrzy na moje usta.
- Kocham Cię.
- Też cię kocham Tonnie. - muska powolnie moje usta.
 Jak muśnięcie piórkiem. Delikatnie i subtelnie.
 To wszystko jest takie...Kochamy się zapominając o całym świecie. Harry zatapia się we mnie raz za razem. Noc jest długa i cudowna.
 Budzę się w zupełnie pustym łóżku. Otacza mnie jedynie biała pierzyna. Czuję ciepło wywołane tym, że Harry musiał napalić w kominku. Mój ukochany wchodzi do sypialni ubrany tylko w spodnie i niesie dla mnie śniadanie.
- Cześć Harry.. - siadam uśmiechnięta.
- Cześć słoneczko - stawia na moich kolanach śniadanie. Pochyla się i całuje moje usta.
Podciągam kołdrę do piersi i odrywam się od chłopaka.
- Jedz, bo cię trochę wymęczyłem.
- Było cudownie. - przeczesuję palcami włosy.
- Ty jesteś cudowna - uśmiecha się.
Razem jemy przygotowane przez niego śniadanie. Ubieram się w coś cieplejszego i schodzę na dol wraz z Harrym. Nie puszcza mojej ręki. Mimo że, dopiero zjadłam nachodzi mnie ochota na owoce. Robię więc sałatkę, dodaję jogurt naturalny i z widelcem i miską idę do salonu. Siadam na kolanach mężczyzny okrakiem i jem patrząc na niego uważnie.
- Musisz nadrobić to co spaliłeś w nocy. - karmię go omijając gruszki, których nie lubi.
- A potem nie będziesz mogła na mnie patrzeć - szczypie mój tyłek. - Ale banany możesz dać.
- Banany są moje, ty nie zasłużyłeś - wystawiam mu język.
- Najlepsze owoce na świecie i nawet się nie podzieli.
- Masz, wpieprzaj jabłka.
- Panna Rush prawie bluźni - mówi, udając powagę.
- Demoralizujesz mnie. - zaczynam wybierać owoce palcami i układać na jego torsie. Głupie, ale fajne. Z nim mogę to robić.
Kładzie się ułatwiając mi zajęcie. Gdy kończę, powoli zjadam każdy owoc. Wiem, że nawet to na niego działa.  Całuję jego skórę i kreślę wzory językiem.
Harry patrzy na mnie, bawiąc się moimi włosami.  Schodzę aż do linii V. Palcami zahaczam o gumkę dresów i zsuwam je do moich potrzeb. Całuje czubek męskości Harry'ego i zaraz wracam do podstawy. Masuje go ręką co jakiś czas zostawiając mokry pocałunek. Zagryzam wargę i gdy widzę że jest już mocno zadowolony oplatam go ustami.
- Mhmm... - mruczy, łapiąc za mój kark.
Kleczę między jego nogami poruszając głową podczas gdy on siedzi na kanapie z odchyloną głową. To dla mnie tak erotyczny obraz. Widzę jak zaciska palce na poduszce. Biorę go jeszcze głębiej do ust, a Harry wypuszcza z ust powietrze. Chwilę później jęczy. To naprawdę sprawia mi przyjemność. Widok jego w takim stanie. Zaczyna ciężej oddychać.
- Tony...
Jedną rękę trzymam na jego udzie, a drugą jeżdżę po brzuchu mężczyzny. Moment później dochodzi, a ja próbuję wszystko połknąć. Gdy kończę wstaje i siadam obok niego wracając do sałatki.
Harry poprawia się, a później całuje mój kark.
~~~~~~*~~~~~~~~
Hej skarby. Nareszcie wolne. Kto się cieszy? Tak, to oznacza częsciej rozdziały chociaż
tak bardzo nie chcę tego robić. Wtedy jesteśmy bliżej końca :(
Ale pochwalę wam się, że Vanillia książka ma już przerobione 113 stron i jest to dopiero
20 rozdział tego opowiadania, więc...będzie dużo. Zostanie też zmienione
zakończone. Będzie ono zupełnie inne niż tutaj, więc raczej będziecie zaskoczeni jeśli wszystko się uda..
Jest Was tak dużo. Zostawcie szczere komentarze. Albo chociaż ♥. Nie pogniewamy się.
No dobrze. Mam dwie niespodzianki. W zasadzie trzy.
1) Jeśli wyrazicie ochotę, w następnym rozdziale na końcu dodam fragment książki. Wybierzcie
rozdział, z którego chcielibyście przeczytać fragment.
2) Nowe opowiadanie, oczywiście skończone, więc będzie dodawane na bieżąco. 
Tym razem jest to romantyczna historia o Lou, która dzieje się w mieście miłości.
3) Wczoraj Natalia, która też przygotowała szablon na tego bloga, zaprojektowała
okładkę książki. Jak wam się podoba?
 


22 komentarze:

  1. Rozdział zajebisty, okładka genialna to całe opowiadanie jest najlepsze <3
    +
    zapraszam do siebie:http://revenge-harry-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Harry wrócił ! Śliczne są :) czekam do nn :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny :)) Dodaj z jakiegokolwiek <3 Ta okładka jest przepiękna <3

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne!!
    zawsze jak czytam rozdziały mam ochotę płakać <3
    okładka bajeczna!!
    co do książki to nie mogę się do czekać!!
    Dobra robota dziewczyny...

    Pozdrawiam Sandra

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdzial swietny ♡ Kocham ! *.* Hazza wrocil ! :D Wreszcie ☆. OKLADKA JEST... O.M.G ♡♡♡ Zdradzisz czy z tą Natalią mozna sie jakos skontaktowac ?? Mam kilka pytan ♡ Pozdrawiam /T.

    OdpowiedzUsuń
  6. Omg czekalam na moment az Hazz wroci, jeejku! ♥
    Rozdzial jest cudowny ;3
    Okladka tez jest genialna!
    Dziekuje za wszystkie informacje i czekam na nn :) @klaudia_0304

    OdpowiedzUsuń
  7. jak się cieszę że Harry wrócił nie mogłam się doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  8. czyli wszystko się udało i książka będzie wydana?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma tak łatwo:) najpierw trzeba całe opowiadanie przerobić

      Usuń
  9. Super, w koncu jest z nia Harry :D
    Okladka wspaniala , pasuje i to strasznie :D
    <3 kocham to <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Jest i on!
    Harry<3
    Trochę sielanki mhm :)
    Mam nadzieję, że to nie cisza przed burzą i nic sie nie wydarzy x

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział i okładka <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Śliczna okładka i genialny rozdział ♥.

    OdpowiedzUsuń