niedziela, 7 września 2014

Rozdział 6

W momencie, gdy biorę kolejny łyk ciepłej herbaty, słyszę dziwny dźwięk. Rozlega się niespodziewanie, przerywając błogą ciszę. Zamieram, trzymając kubek przy ustach. Nie jestem w stanie się ruszyć. Na początku nie potrafię go w ogóle zdefiniować, jednak po chwili zdaję sobie sprawę, że dochodzi zza moich pleców, więc ostrożnie się odwracam. Wymaga to całej odwagi, której i tak nie mam nie wiadomo ile.
Drzwi kuchenne wyglądają tak samo jak zawsze. Rzadko ich używamy. Czasami Riley wnosi tędy zakupy, kiedy nie chce mu się iść naokoło z garażu. Teraz jednak śpi. Tessa również. Tata tym bardziej.
Dostrzegam nieznaczne poruszenie się srebrnego zamka. Nie mija dużo czasu, kiedy do moich uszu dochodzi charakterystyczny dźwięk otwierania drzwi.
To się nie dzieje naprawdę.
Kilka dłuższych chwil zajmuje mi uzmysłowienie sobie, że to nie jest sen, że to nie jest kolejny wytwór mojej wyobraźni, że to nie jest żadne urojenie. Ciało mam kompletnie sparaliżowane. Siedzę na krześle, nie umiejąc się poruszyć. Jestem rozdarta pomiędzy głośnym pragnieniem kiepsko działającego umysłu, który krzyczy "uciekaj!", a brakiem możliwości zrobienia choćby jednego ruchu. Serce zaczyna bić jak oszalałe, a oddech przyśpiesza.
Wdech, wydech, wdech, wydech.
Coraz ciężej jest mi to kontrolować. Chcę krzyknąć, ale nie jestem w stanie. Wszystko zaczęło przypominać sceny z horrorów, których staram się unikać.
Pierwsze co widzę, to ręka  w czarnej rękawiczce, która wystaje zza drzwi i dotyka klamki od wewnętrznej strony. Przenoszę wzrok w dół, a czyjś but przekracza próg domu. Drewniana powłoka drga, kiedy zostaje popchnięta. Muszę coś zrobić. Nie mogę siedzieć bezczynnie. O Boże. Zaczyna mi się kręcić w głowie.
Podejmuję decyzję o ruszeniu się i ucieczce z kuchni, aby poinformować wszystkich o włamywaczu, ale kiedy moje nogi dotykają podłogi, nie jestem w stanie zrobić choćby najmniejszego kroku. W związku z tym ciche wyjście z pomieszczenia zamienia się w gwałtowny i zdecydowanie zbyt głośny ruch, który słyszy również włamywacz. Drzwi otwierają się szybko, ale nie robiąc hałasu.
Zauważam postawną sylwetkę mężczyzny.
Nagle odzyskuję jasność myślenia, do głowy uderza mi krew. W moich żyłach zaczyna płynąć adrenalina. Mam ochotę biec jak najdalej. Czuję, że stoję pewniej, mogę normalnie zanalizować sytuację.
Jest już jednak za późno.
Zanim robię jakikolwiek krok, rabuś szybko postępuje do przodu i łapie mnie w pasie. Zostaję przyciągnięta do twardego torsu i kompletnie unieruchomiona – moje nagłe rozbudzenie nie jest wystarczające, aby wyrwać się mężczyźnie. Klamra paska od spodni boleśnie wbija się w mój kręgosłup. Chcę krzyknąć, jednakże dłoń w rękawiczce zatyka mi usta. Staram się głośno piszczeć, ale materiał wszystko zagłusza. Oddycham niespokojnie, a w moich oczach zbierają się łzy. Boję się, że za chwilę zacznę się dusić w przypływie paniki.
Nie mogę drgnąć. Stoję i wiem, że nie wolno mi się poruszyć. Jestem całkowicie zdana na trzymającego mnie włamywacza. Czuję się otoczona. Nie wiem przez co, nie wiem przez kogo. Po prostu jest mi źle, boję się z każdą sekundą coraz bardziej.
– Nic ci nie zrobię, kochanie –  słyszę szept przy moich uchu i czuję lekki pocałunek na szyi.
Jego nos jeździ po mojej skórze. Stoję nieruchomo nic nie mogąc zrobić. Łzy zaczynają spływać po moich policzkach. Zaczynam się trząść i kręci mi się w głowie. Nie wiem, czy to ze strachu przed tym, co może za chwilę nastąpić, czy z powodu zmniejszającej się ilości tlenu, do której mam dostęp, gdyż włamywacz zdecydowanie na mocno przyciska dłoń do ust i nosa.
– Pięknie pachniesz – mruczy, a ja czuję łaskotanie, gdy jego włosy dotykają mojego karku. – Lubisz niespodziewane wizyty? Mam nadzieję, że tak. Spróbuję cię jeszcze nie raz zaskoczyć.
Jego głos jest cichy i spokojny. Tak jakbym go kiedyś słyszała, ale nie jestem w stanie skupić się i próbować go zidentyfikować. Mężczyzna mocniej mnie przytrzymuje.
– Chciałem cię zobaczyć. Teraz wyjdę. Ty się nie odwrócisz. Rozumiesz? – syczy do mojego ucha.
Nie umiem odpowiedzieć. Jedyne, co rejestruje mój mózg, to informację o tym, że zaraz wyjdzie. Będę bezpieczna. Włamywacz opuści dom.
Z bardzo szybko bijącym sercem kiwam głową. Uścisk wokół mojej talii staje się lżejszy. Chwilę później nie czuję już nic. Trzask drzwi informuje mnie, iż zostałam sama.
Nogi uginają się pode mną i upadam na zimną wyłożoną kafelkami podłogę.
Zanim tracę przytomność widzę wpadającego do kuchni tatę…

~*~

Słyszę tykający zegar i zaczynam wybudzać się ze snu. Powoli unoszę powieki,
ale zaraz je zamykam. Pocieram ręką czoło, obracając się na plecy. Patrzę w biały sufit mojego pokoju. Nie pamiętam kiedy zasnęłam. Nie... O mój Boże!
Siadam gwałtownie, przez co widzę mroczki przed oczami. Chwilę później mój wzrok się przyzwyczaja do jasnego światła. Od razu w głowie mam ten głos. Dalej huczy gdzieś
w oddali. To nie był sen. Ktoś mi groził następnymi wizytami. Przyjdzie tu znowu i nie będę miała żadnego wpływu na to co zrobi.
Boję się im o tym wszystkim powiedzieć. Tak zwyczajnie. Strach paraliżuje mój umysł. Za wszelką cenę chcę odrzucić od siebie wszystkie wspomnienia z wczoraj. Będzie lepiej jeśli, skupię się na czym innym. Tylko za nic mi się nie udaje przenieść uwagi na coś ciekawszego. Za dużo się wczoraj stało.
Co się dzieje w moim spokojnym życiu? Ja nie pakująca się w kłopoty dziewczyna, nagle przeżywam koszmar. Kto to mógł być? - zastanawiam się, przecierając zmęczoną twarz ręką.
Odwracam głowę i widzę, że zegarek na etażerce wskazuje dziewiątą trzydzieści dwie. Spóźniłam się do szkoły! Chwila. Dzisiaj jest niedziela. Kamień z serca. Ale chyba nie byłabym w stanie teraz iść...Nie umiałabym się na niczym skupić, byłabym rozdrażniona. Nie wiem czy wyjdę gdzieś bez Rileya. Okropnie się boję.
Drzwi otwierają się, a ja gwałtownie odsuwam się na koniec łóżka. Tony, spokojnie. To tylko Riley i Tessa. Kobieta trzyma w rękach tacę ze śniadaniem, a kierowca uśmiecha się do mnie przyjaźnie. Dobrze, to tylko oni.
 – Witaj, Antonietta – Tessa stawia tacę na biurko i podchodzi do mnie.
Siada na brzegu łóżka głaszcząc moje włosy. Uśmiecham się lekko, ale to wcale nie poprawia mojego humoru.
– Droga panno, musisz powiedzieć co się wczoraj stało. Źle się poczułaś? – Riley opiera się barkiem o futrynę drzwi.
–  Ja...  – zacinam się.
Walczę sama ze sobą czy powiedzieć im prawdę.
Przeczesuję palcami włosy. Może lepiej skrócę wczorajszą historię o parę faktów. Tak, źle się poczułam. Kręciło mi się w głowie. Nie muszę tego mówić. Domyślają się. Zasłabłam.
– Co robiłaś tak późno w kuchni?  – pyta, a ja mam wrażenie, że przeprowadza śledztwo i to ja jestem głównym podejrzanym.
 – Poszłam się napić... – odpowiadam cicho.
– Naprawdę dziewczyno – wzdycha wywracając oczami. – Ważne, że nic ci się nie stało.
– Wiem, po prostu było duszno. – ucinam dyskusję.
Nie chcę wspominać wczorajszej nocy. Nie jest łatwo, ale naprawdę nie chcę.
Zaczynam się podnosić. Mężczyzna podchodzi do łóżka i sadza mnie na materacu. Sięga po śniadanie, które stawia na moich kolanach. Podnoszę na niego wzrok, a wyraz twarzy bruneta mówi "nie masz wyjścia". Stoi nade mną, aż nie przełknę wszystkich naleśników z jagodami, co robię bardzo powoli. Przed oczami nieustannie mam dłoń
w czarnej rękawiczce, a w uszach rozbrzmiewa głos włamywacza. Staram się o tym nie myśleć. Za każdym razem przestaję oddychać. Przez strach. Przez te groźby.
Wreszcie, gdy mogę wstać zmykam do garderoby i wyciągam szary, dresowy kombinezon bez ramiączek. Czuję się w nim naprawdę komfortowo, zwłaszcza wtedy, kiedy nie mam zamiaru nigdzie wychodzić. Włosy zostawiam rozpuszczone. Chcę po prostu zamknąć się w pokoju i z nikim nie rozmawiać. To nie jest takie łatwe. Wzbudziłabym podejrzenia u taty i Tessy. Rileya raczej nie będzie, więc jego mam z głowy. Muszę zachowywać się normalnie. Jak w każdą niedzielę.
Z kubkiem kakao, które zrobiła mi Tessa, opuszczam pokój i idę na dół. Słyszę głos taty i wiem, że nie poszedł do pracy. Czuję ciepło w sercu. Jestem świadoma tego, że mnie kocha i chce dla swojej córki jak najlepiej, ale czasem go potrzebuję nieco częściej niż
w weekend. Tylko, że często i wtedy go nie ma. Dużo pracuje, a ja staram się to zrozumieć.
W końcu zapewnia mi przyszłość. Poza tym nigdy nie jestem mu obojętna. Rozumiem. Muszę rozumieć.
Wchodzę do salonu i w tym samym momencie puszczam kubek na podłogę. Szkło roztrzaskuje się, a ja wpatruje się w dwóch mężczyzn siedzących na kanapie. Opamiętuje się gdy obaj przenoszą na mnie wzrok. Zaczyna mi się kręcić w głowie. Styles tu jest. Jak mogłam myśleć, że więcej go nie spotkam? No jak? Jest współpracownikiem mojego ojca. Przyjacielem. To było wręcz oczywiste. Czasem nie myślę logicznie. Wiele rzeczy potrafię zlekceważyć chociaż mają kluczowe znaczenie. To właśnie ja.
Mężczyźni zrywają się i podchodzą do mnie.
– Tony, skarbie, co się stało? – pyta zaniepokojony tata.
 Harry stoi przy nim, a jego twarz wyraża troskę, ale oczy mówią co innego. Są jakby zadowolone. Być może to tylko złudzenie. Nie umiem odpowiedzieć. Czuję się jak wykuta w skale. Nic. Żadnej reakcji z mojej strony. Nie odzywam się słowem. Oszołomienie mija, a ja opamiętuję się. Muszę zachowywać się normalnie – przypominam sobie.
– Nic, ja… przepraszam – mruczę i kucam chcąc zebrać pozostałości po naczyniu.
– Poczekaj. –  Tata idzie do kuchni, a Harry nagle znajduje się na moim poziomie.
– Dzień dobry piękna. Słyszałem, że się źle czujesz. – Jego długie palce zbierają szkło.   – Dlatego, będziemy z twoim tatą pracować dzisiaj w domu. Wszystko dobrze?
– Tak, dobrze. Dziękuję - mówię cicho. –  Przepraszam, narobiłam hałasu.
– Nic nie szkodzi. To tylko kubek – szepcze, łapiąc mój nadgarstek.
Moje ciało zastyga w  bezruchu. Podnoszę na niego wzrok, przełykając gulę w gardle. Brunet przygląda mi się, przesuwając palcem wskazującym po mojej dłoni. Czuję się bardzo dziwnie, ale nie potrafię się odsunąć. Jego spojrzenie mnie paraliżuje. Sprawia, że ma nade mną kontrolę. Jest takie magnetyzujące. Boję się poruszyć. Dlaczego tak reaguję? Na niego. Co się dzieje do cholery?
 – Wyspałaś się? – pyta nagle.
Potrząsam głową i marszczę brwi.
– Chyba tak – zabieram rękę i wstaję.
Patrzy na mnie nikłym uśmiechem na jego twarzy. Nie umiem odgadnąć o co mu chodzi.
Odwracam się i wchodzę do kuchni. Biorę głęboki oddech. Wszystko jest  dobrze. Nic się nie dzieje. Koszmar minął. Powinnam docenić, że Harry jest miły. Że znów go spotykam i nie będzie mnie dręczył w myślach. Chociaż teraz dręczyć to będzie mnie co innego… Opieram ręce o blat. Zastanawia mnie jego zachowanie. Jest dziwnym człowiekiem, to prawda. Czasem niektóre słowa Harry'ego, które rzuca w moją stronę, wzbudzają we mnie podejrzenia. Nie potrafię wyjaśnić dlaczego. Mąci mi w głowie zmianami humoru, nastawieniem. Co jeśli… Nie. Nie. Wyrzucam to od razu z myśli. To nie mógł być Harry. Nie miałby powodu, aby mnie straszyć. Tym bardziej, że jest przyjacielem taty. Zaczynam popadać w paranoję. Muszę jak najszybciej przestać skupiać się na wczorajszej nocy. Niedługo będę podejrzewać wszystkich dookoła. A jeśli to był Riley? Przecież miał klucze od domu, mógł wyłączyć monitoring…
Prycham na samą myśl. Wiem, że powinnam komuś powiedzieć. Komukolwiek, bo to może się powtórzyć, a ten kto tu wszedł musiał znać zabezpieczenia. W końcu dom jest chroniony. Wszystko wydaje mi się nie jasne. Zagadka, której nie potrafię rozwiązać.
Pociągam nosem i biegnę do łazienki. Muszę zmyć klejące kakao z mojego ciała. Wkładam rękę pod wodę i patrzę jak strumienie brązowej cieczy spływają do odpływu. To by było na tyle jeśli chodzi o mój ciepły napój. Dalej myję o siebie czyste już dłonie i patrzę
w lecący strumień wody. Nagle stał się tak bardzo interesujący. Mój własny, domowy wodospad. Pochylam się bardziej nad umywalką i przemywam twarz zimną wodą.
Palcami drugiej dłoni przeczesuję włosy, spoglądając w lustro. Wtedy zamieram ponownie. W tle widzę Harry'ego, który stoi bezruchu z zaciśniętymi wargami. Boję się go.
Po co tu przyszedł? Nie odpowiadam, bo nie umiem wydobyć z siebie słowa. Czego ode mnie chce? Mój wzrok ponownie odnajduję jego w odbiciu.
– Dlaczego mam wrażenie, że uciekasz, Antonietta? – pyta, powoli ruszając w moją stronę.
– Stój – mówię szybko. – To znaczy… już wychodzę.
Staje obok mnie mimo moich protestów. Zakręca wodę i sięga po ręcznik wiszący obok umywalki. Wyciera moje dłonie, kręcąc głową. Nie chcę, żeby mnie dotykał. Mruczę ciche dziękuję i odwracam się by szybko opuścić łazienkę. Jak cień idzie za mną. Wchodzimy do salonu. Siadam na kanapie, a Harry z tatą przy stole zajmują miejsce przy stole i rozkładają papiery. Pewnie umowy i jakieś plany. Długo pracują. Schodzi im całe popołudnie, a ja siedzę bezczynnie, oglądając głupi serial w telewizji. Nie jest ciekawy. To brazylijski tasiemiec. Szum telewizora zagłusza moje myśli i pozwala skupić się na czymś innym.
– Obiad! – krzyczy Tessa.
Podnoszę głowę i widzę kobietę, niosącą talerze do stołu. Tata z Harrym w pośpiechu zbierają kartki, wkładając je do teczek. Gosposia stawia posiłek i patrzy na mnie wyczekująco.
Spuszczam nogi z sofy i leniwie się podnoszę. Siadam na krześle obok taty. Nie patrzę na żadnego z nich, tylko skupiam całą swoją uwagę na kurczaku. 


27 komentarzy:

  1. o boże podoba mi sie ten tajemniczy hatty

    OdpowiedzUsuń
  2. Moglabts dac linka do tego.meczu ?
    A pozatym rozdzial jest cudowny *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty rozdział! Bardzo mi się podoba i nie mogę się doczekać następnego :)
    @I_love_1D59

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! <3 Harry jest taki tajemniczy. I like it! xd
    Z niecierpliwością czekam na następny.
    Niki

    OdpowiedzUsuń
  5. Fantastyczny! Czekam na nasępny. Mam nadzieję, że szybko się pojawi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super czekam nn
    @happily_20

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojojoj jaki on jest straszny.
    Piekny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  8. super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział :-) coraz bardziej wciąga i powiem że chce więcej. Pozdr ;-) Black

    OdpowiedzUsuń
  10. o jaaa :O wspaniały rozdział o; ♥♥♥ czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezuuu to bylo swietne nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu... kocham kocham ♥♥♥ <3<3<3<3 love !! Prosze nir kaz mi dlugo czekac ... :'( bo umre z ciekawosci !!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem do mam powiedzieć ta akcja na początku!!! To musi się powtórzyć! Matko! Cudo! :(

    believeit-justinbieber.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudo miód i malina. Czekam na kolejne rozdziały

    @ba1247

    OdpowiedzUsuń
  14. Podoba mi sie. Wylapalam jeden blad Harry jest szatynem nie bfbrunetem. Brunet to osoba o czarnych wlosach. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Hazza Hazza Hazza *o*

    OdpowiedzUsuń